Miłość, zaraz po alkoholu, ciągle jeszcze jest największym afrodyzjakiem (przynajmniej dla kobiet).

To miał być kolejny dzień jej nudnego, wydawać by się mogło niewymagającego życia. Jej rozkład dnia od kilkunastu miesięcy wyglądał w ten sam sposób. 

Miała udać się na popołudniowe zajęcia, na których sporządziłaby kolejne, tak cenne dla wielu studentów notatki; następnie jak zwykle udałaby się do wynajmowanego na obrzeżach Reading pokoju, w którym przy akompaniamencie kawy i papierosów siedziałaby nad książką do prawa międzynarodowego.

Młoda kobieta nie mogła jednak przewidzieć, że ktoś dużo wcześniej, prawdopodobnie na długo przed jej narodzinami, zaplanował jej los.

Życie młodej bydgoszczanki zmienić się miało za sprawą jednego bruneta, który nie miał zamiaru niszczyć jej uporządkowanego świata. Nie chciał zostawać w jej życiu na dłużej, niż pozwalałby na to przelotna znajomość.

Jednakże, jak to zwykle bywa, żadne z nich nie miało wpływu na swój los. 

I właśnie w drugiej połowie listopada, późnym wieczorem na Oxford Circus dwoje całkowicie nieznanych sobie ludzi miało odmienić swój los.

***

Nie lubię powitań bo nigdy nie wiem co napisać. 

Cóż, może będzie śmiesznie, może trochę łzawo, na pewno dziwnie. 

Ale będzie. Tak jak miało być wcześniej.

Od początku - do końca.  

W przyszłym tygodniu już na pewno rozdział.

Pozdrawiam! 

W.

***
Edit. 20.07.2019 r.
Wiem, że miałam pisać II część.
Ale nie mam na tyle czasu - ale ja piszę!
Na razie zajęłam się poprawianiem tego i wymyślaniem, kogo z bohaterów nie uśmiercać/lub nie pogrążać tak bardzo.

<3

W.