sobota, 18 kwietnia 2015

I gdy jest już wreszcie przy tobie, chociaż jesteś zupełnie naga, chcesz - dla niego - rozebrać się jeszcze bardziej.

Od czasu nocy sylwestrowej nie miałam większej okazji by porozmawiać z Wojtkiem. Ciągłe mecze i treningi nie były jedyną przyczyną, przez którą mój kontakt z przyjmującym był ograniczony. Przede wszystkim – był on na mnie śmiertelnie obrażony. Po sylwestrze pomimo, że nocował w pokoju gościnnym ani słowem się do mnie nie odezwał. Chyba, że policzymy przelotne "na razie", ale i tego chyba za chęć rozmowy nie można zaliczyć. Moje cudowne przyjaciółki nie pozostawały mi dłużne. Na zmianę jak opętane, próbowały wbić mi do głowy, że powinnam schować swoją urażoną dumę do kieszeni i do niego zadzwonić. Problem w tym, że nazywam się Anna Maria Antonina Winiarska – i w sprawach damsko – męskich – to ja muszę mieć zawsze rację.
Nie było mowy o tym, abym zadzwoniła do niego – wiązałoby się to z uznaniem się za winną. A ja nie czułam się za winną. Tylko moje głupie sumienie cały czas wmawiało mi, że jest inaczej i za nic w świecie nie chciało się wyłączyć. Mało tego – w ostatnim czasie dawało mi nieźle w kość.
20 stycznia na długo zostanie dniem najbardziej przełomowym w tej całej pogmatwanej historii. Wtedy to po raz pierwszy stało się coś nieprawdopodobnego – ja Anna, zrobiłam krok w stronę czegoś całkowicie nowego. Pomimo konsekwencji jakie będą musiały w przyszłości nastąpić, nie zawahałam się. Szłam w ciemno i na przekór mojemu odwiecznemu głosowi rozsądku zrobiłam to co zrobiłam. Najpierw jednak trzeba by zaznaczyć jak to wszystko w ogóle się zaczęło i jakie miało skutki nie tylko dla młodszej siostry jednego z najlepszych polskich siatkarzy, ale też dla wielu osób.

***

Gdy byłam w liceum sądziłam, że jeśli wstanę wcześnie rano w poniedziałek, zjem dobre śniadanie, napiję się kawy i wyszykuję się "z klasą" do szkoły – to będzie to oznaczało iż cały nadchodzący tydzień będzie jednym z lepszych w miesiącu. To zabawne, ale dalej tak sądziłam. Dlatego też, jeszcze przed wschodem styczniowego słońca byłam już na nogach. O 8 miałam obudzić Olę i razem z nią jechać do Bełchatowa. Ona jechała w konkretnym celu – na trening Karola i przy okazji "zmieniała miejsce do nauki bo nie potrafi się uczyć, kiedy widzi, że my z Agatą mamy jeszcze miesiąc wolnego". Ja nie wiedziałam do końca po co właściwie jadę do Bełchatowa. Przez ostatni tydzień walczyłam sama ze sobą, by nie zadzwonić do Włodarczyka. W końcu w sobotę gdy razem z Olą oglądałyśmy mecz, w którym Skra została pokonana przez Resovie, postanowiłam wziąć w końcu sprawy w swoje ręce. Nie wiem czy było to wynikiem ogólnej nostalgii jaka panowała po przegranym meczu, czy chęcią pocieszenia Włodarczyka. I takim oto sposobem już przed 8 rozpoczął się istny dramat. Agata by uciec od armagedonu, który wisiał w powietrzu, zamknęła się w swoim pokoju i udawała, że śpi. My z Olką dostałyśmy małpiego rozumu. Ona biegała po całym mieszkaniu i zastanawiała się co jeszcze ze sobą zabrać, ja natomiast nie potrafiłam się zdecydować w co mam się ubrać. Nic, ale to kompletnie nic, nie wydawało mi się być odpowiednim. W głowie myśli walczyły ze sobą, a zdrowy rozsądek już dawno wywiesił białą flagę. Nie miał siły walczyć z obrazem – który pojawiał się w mojej głowie, średnio co 15 minut – przygnębionego Włodarczyka. Dziwiłam się sama sobie, dlaczego tak zareagowałam na widok siatkarza. Nie wiedziałam co mu powiem, gdy stanę pod drzwiami jego mieszkania. To już jednak nie miało najmniejszego znaczenia, ponieważ kilka minut po godzinie 9 razem z Olą znajdowałyśmy się w aucie blondynki i kierowałyśmy się w stronę Bełchatowa.

***

Trochę po godzinie 11 stałam przed blokiem na jednej z bełchatowskich dzielnic. Serce waliło mi jak oszalałe. Trochę czasu minęło zanim odważyłam się podejść bliżej wejścia do klatki schodowej. Miałam ochotę uciec. - Winiarska, ogarnij się. Pójdziesz tam, przeprosisz za swoje dziecinne zachowanie i wrócisz do domu. - powiedziałam do siebie po czym zrobiłam trzy głębsze wdechy. Na całe szczęście drzwi do klatki schodowej o dziwo były otwarte, więc nie musiałam dzwonić domofonem do mieszkania Włodarczyka. Jego mieszkanie znajdowało się na 3 piętrze, 4 piętrowego bloku. Wchodziłam wolno po schodach, czułam, że moje nogi robią się jak z waty, oddech staje się cięższy, a serce podchodzi bliżej gardła z każdym kolejnym krokiem. Nim odważyłam się zapukać w drzwi, musiałam po raz kolejny powiedzieć sobie, że to nic takiego, że nic strasznego się nie wydarzy. Nie pewnie zapukałam w brązowe drzwi, za którymi znajdować się miał Włodarczyk. Po dłuższej chwili drzwi do mieszkania otworzyła drobna, niższa ode mnie o głowę brunetka. Stała w szlafroku i życzliwie uśmiechała się do mnie.
  • Tak, w czym mogę pomóc? - spytała.
  • Przepraszam, chyba pomyliłam mieszkania. - powiedziałam i kiedy już miałam się pożegnać i zawrócić, z drzwi które były prawie, że na przeciwko drzwi wejściowych – wyszedł ON. W samym ręczniku opasanym na biodrach. Mój widok był dla niego nie lada zaskoczeniem.
  • Winka, co Ty tu robisz?
  • Przyjechałam z Olą. Chciałam porozmawiać, ale widzę, że jesteś zajęty. Zapewne zbierasz się na trening, nic. Odezwij się jak znajdziesz kiedyś czas. - zdenerwowanie, złość i smutek mieszały się we mnie. - Miło było poznać. - powiedziałam w stronę brunetki i szybkim krokiem udałam się w stronę wyjścia z bloku. Na nic zdały się próby "zawołania" mnie przez przyjmującego. Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec. Wyszłam przed budynek – styczniowe słońce pięknie odbijało się w leżącym na ulicy śniegu. Założyłam czapkę na głowę, wyszukałam w torebce papierosów i zapalniczki. Po woli paląc papierosa, kierując się w stronę dworca, przemierzałam ulice Bełchatowa.
***

Byłam już koło parkigu, który znajdował się nie daleko bełchatowskiego dworca, gdy nie opodal mnie ktoś zaparkował dość znane mi auto.
  • Poczekaj! - usłyszałam krzyk przyjmującego za sobą. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zareagowałam w najmniej odpowiedzialny sposób. Odwróciłam się i wolnym krokiem szłam w kierunku Wojtka. - Co Cię znowu ugryzło?
  • Nic, po prostu byłeś zajęty. - odpowiedziałam udając obojętną.
  • Nie mogłaś poczekać? Dlaczego znów zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko?
  • Widocznie nim jestem. - odpowiedziałam i napięcie odwróciłam się od chłopaka i znów zaczęłam iść w stronę dworca.
  • Skoro chciałaś rozmawiać, to porozmawiamy. Teraz. - powiedział gdy znów znalazł się przede mną. Chciałam go wyminąć, lecz był szybszy. Z lekkością przerzucił mnie sobie przez ramię i kierował się w stronę swojego auta. Otworzył mi drzwi, odstawił z powrotem na ziemie i kazał wsiadać do auta. Sam po chwili znalazł się obok mnie. - Słucham, o czym chciałaś rozmawiać. - powiedział po chwili.
  • Już o niczym.
  • Boże, naprawdę? Zawsze musisz wszystko psuć? Za dwie godziny mam trening, zostawiłem Paulinę samą w mieszkaniu i jak kretyn śpieszyłem się, żeby Cię jeszcze złapać, bo obrażona księżniczka rzuciła fochem.
  • To idź sobie do Pauliny, a mnie zostaw w spokoju. - powiedziałam zdenerwowana i chciałam już wysiąść z auta, ale niestety Włodarczyk był szybszy. Zablokował wszystkie zamki i nie miałam jak opuścić jego auta. - Wypuść mnie. - zażądałam.
  • Paulina, to..
  • Nie interesuje mnie kim ona jest. - po tych słowach ujął moją twarz w swoje dłonie i patrzył mi prosto w oczy.
  • To jet moja przyjaciółka, siostra. Rozumiesz? Powiedziałem Ci już wtedy, że nie będzie innej skoro jesteś Ty. Tak trudno to zrozumieć?
  • Możesz robić co chcesz.
  • Nie osłabiaj mnie. Latam za Tobą, staram się i kiedy jestem już o dwa kroki bliżej niż zawsze, Ty musisz to spieprzyć. Nie byłabyś sobą!
  • Ciężko mnie zrozumieć, trudno ze mną wytrzymać, jestem zakręcona, nierozsądna, chwilami nierozgarnięta i niedojrzała. Ale wiesz co? Jeśli zaakceptujesz mnie taką pełną wad, mogę pokazać Ci ile mam zalet. - tym razem ja byłam szybsza. Nie zorientował się nawet kiedy wcisnęłam guzik i odblokowałam drzwi. Wychodząc trzasnęłam nimi z prawie całej siły. Gotowało się we mnie od  środka. Z powrotem szłam w kierunku dworca, gdy niespodziewanie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
  • Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć, że to tylko przyjaciółka. Przyjechała specjalnie na trening. Wrona też do Ciebie do Anglii przyjechał! - stałam jak wryta. Nie miałam argumentu. Nie mogłam się bronić, nie mogłam powiedzieć co tak naprawdę łączyło mnie i Andrzeja. Spuściłam wzrok. Po chwili kciukiem podniósł moją brodę tak bym mogła doskonale widzieć te oczy, na punkcie których w ostatnim czasie odbijało mi. - Ty nie potrafisz być miła.
  • Jestem miła. Trzeba..
  • Tak wiem. Trzeba sobie zasłużyć aby Winiarska była miła. Czym w takim razie zasłużył sobie Maciek? Co takiego zrobił, że dla niego potrafiłaś być miła, a za każdym razem kiedy ja próbuję się do Ciebie zbliżyć, kiedy próbuję Cię poznać dostaje po głowie?
  • Po co chcesz mnie poznać?
  • Bo już Ci powiedziałem, że Ci nie odpuszczę. Dobrze wiesz jak wygląda sezon, nie miałem czasu by przyjechać i porozmawiać. Poza tym musiałem ochłonąć. Nikt mi tak zajebiście ciśnienia nie podnosi jak Ty. Nikt mnie tak nie wnerwia jak Ty. Ale wystarczy tylko jedno Twoje słowo, jeden gest, jeden pocałunek, jeden uśmiech. Wystarczy, że podejdziesz i się przytulisz, a ja już wariuję i cała złość przemija, rozumiesz? - kiedy to mówił jego ręce były wplecione w moje włosy, czapka prawie spadała mi z głowy, a ja nie umiałam się na niczym skupić gdy patrzyłam w te brązowe oczy. - Daj się w końcu poznać. Zniosę wszystko, tylko daj się poznać taką jaką jesteś naprawdę.
  • Przyjedź. - wyrwało mi się.
  • Kiedy?
  • Kiedy chcesz. Jutro, w czwartek, za tydzień. Kiedy będziesz mógł. Przyjedź. Nie na godzinę, czy dwie. Na dłużej.
  • Nie możesz zostać?
  • Nie, chcę wrócić do domu. Poza tym, Ty chcesz mnie poznać, więc musisz przyjechać do mnie.
  • Dzisiaj wieczorem, po treningu. - pocałował mnie i wrócił do auta.
    Cóż. Chyba musisz jechać szybko do domu i wymyślić cokolwiek aby tylko Agata zostawiła Ci wolną chatę – powiedziałam sama do siebie idąc w stronę kasy biletowej.
***

Około 17 byłam z powrotem w swoim warszawskim mieszkaniu. Gdy weszłam, zobaczyłam Agatę która w pośpiechu zapinała torbę.
  • Właśnie miałam do Ciebie dzwonić - oznajmiła na mój widok.
  • Coś się stało?
  • Nie, po prostu nie chciałam być sama w domu. Olka u Karola, Ty u Włodarcz.. Właśnie, czemu wróciłaś?
  • Długa historia, Wojtek później ma przyjechać.
  • No to dobrze się składa, zawiezie mnie na wieczornego busa. Jadę do rodziców. O której będzie?
  • Po treningu ma przyjechać, ale czekaj jak to " dobrze się składa" żadnego " nie znasz go", "to za szybko" żadnych wymówek? - zapytałam zaskoczona.
  • To nie Wrona, który nie wiedział czego chce. Poza tym.. Olka z Kłosem też po dwóch miesiącach zaczęli być ze sobą i popatrz za nie długo będą razem 6 lat!
  • Ja nie będę z Włodarczykiem. - powiedziałam oburzona.
  • Dobra, dobra. My tam i tak z blondyną wiemy swoje. Kogo jak kogo, ale nas nie oszukasz.
    Cudowną wymianę zdań przerwał dzwonek do drzwi. Agata poszła otworzyć. Przed drzwiami stał nikt inny jak Włodarczyk. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Agata była szybsza.
  • Słuchaj, chcesz mieć wolną chatę z moją najlepszą przyjaciółką? Masz happy hour! Zawieź mnie na dworzec, a nie powiem Michałowi, że bzykasz mu siostrę po kątach.
  • Agata! - krzyknęłam
  • No co? Ja już dobrze wiem, że Ty wianuszka do ślubu nieś nie będziesz. Pozbyłaś się go jakiś czas temu. Tylko proszę Cię – powiedziała kierując swoje słowa do Wojtka – nie słuchaj tego idioty Winiara i jej nie zapyl. Nie mam hajsu by być ciocią. A teraz chodź, bo autobus mi ucieknie i z waszego romantycznego wieczoru będzie klapa. - dodała i pociągnęła przyjmującego za kurtkę. W ostatnim momencie udało mu się, podać mi swoją torbę po czym po chwili zniknął razem z moją szaloną przyjaciółką. Zamknęłam drzwi, torbę przyjmującego położyłam w salonie i poszłam szykować kolację. Po nie s pełna 45 minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
  • Otwarte – krzyknęłam. Po chwili zobaczyłam przed sobą duży bukiet herbacianych róż. Odwróciłam się do przyjmującego. - Skąd wiedzi.. Agata, tak? - zaśmiałam się.
  • Podobają Ci się?
  • Są piękne, dziękuję. - obdarowałam przyjmującego buziakiem w policzek i automatycznie na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Przepraszam, za to wtedy na sylwestrze.
  • Powiedzmy, że zapomniałem o całej sytuacji. Idę się wykąpać, nie miałem czasu po treningu bo śpieszyłem się do jednej takiej złośnicy. - powiedział przytulając mnie do siebie.                                                                                                                                                                             Wieczorem kiedy Wojtek już się wykąpał i paradował w moim mieszkaniu w samych spodniach dresowych mogliśmy w końcu spokojnie usiąść w salonie i zjeść kolacje. W zasadzie to Wojtek pożerał, a ja jadłam.
  • Chcesz jeszcze?- zapytałam, kiedy zniknęły wszystkie kanapki ze stołu. Przyjmujący pokiwał twierdząco głową i podał mi talerz. Po kilku minutach wróciłam z kolejnym pełnym talerzem kanapek.
  • Ola takich dobrych nie robi. - powiedział przyjmujący po jakimś czasie, a ja zareagowałam na te słowa niepohamowanym śmiechem.
  • Nie podlizuj się już i tak śpisz w gościnnym – powiedziałam i pokazałam mu język.
  • Zobaczymy za kilka godzin. - ten cwany uśmiech nie chciał mu zejść z twarzy. Dźwignął się z fotela i usiadł obok mnie. Oparłam się o niego plecami, a nogi wyciągnęłam na kanapie. Resztę wieczoru spędziłam w tej o to pozycji, przytulana cały czas przez przyjmującego.
***

Było już dobrze po północy, a my dalej siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Mimo wszystko cholernie dobrze czułam się przy Wojtku, a jeszcze lepiej mi się z nim rozmawiało. Około pierwszej widząc zmęczenie na jego twarzy, postanowiłam, że kładziemy się spać. Trochę czasu zajęło mi przekonanie go, że jest już odpowiednia pora do spania. Poszłam na górę, wyciągnęłam z szafki bieliznę i koszulkę, którą kiedyś dostałam od Wrony jak jechaliśmy na koncert Scorpions'ów, a która od pewnego czasu robiła za moją pidżamę.
  • Bez buziaka nigdzie nie idę. - powiedział nagle przyjmujący, który nie wiem kiedy wszedł do mojego pokoju. Podeszłam bliżej, stanęłam na palcach i już chciałam dać mu buziaka w policzek, gdy nie spodziewanie zostałam zaatakowana przez usta Włodarczyka. Po chwili podniósł mnie do góry, oplótł sobie moje nogi na jego biodrach.
  • Muszę się wykąpać. - powiedziałam ciężko oddychając.
  • To idziemy. - powiedział i już kroczył ze mną w stronę łazienki. Nie było sprzeciwu. Nie dał za wygraną, wiedział jak mnie podejść i robił to bez zmrużenia oka. Nie wiem kiedy znalazłam się naga pod prysznicem razem z Włodarczykiem. Wspólna kąpiel przerodziła się w pełny czułości i zmysłowości seks. Kiedy skończyliśmy, łaskawie pozwolił mi się wykąpać. Usłyszałam jak jeszcze raz wszedł do łazienki, by po chwili z niej wyjść. Kiedy wyszłam i wytarłam mokre ciało oraz włosy, zauważyłam, że zamiast koszulki jaką sobie naszykowałam, na szafce leży inna – o wiele ładniejsza. Uśmiechnęłam się do siebie i szybko ubrałam czarną koszulkę z numerem 12.

***
Wyszykowana do snu, po cichu stąpałam po drewnianych schodach. Weszłam do małego pokoju i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi i po nie s pełna sekundzie w środku pokoju stał Włodarczyk.
  • Nie chcę spać sam, wiedząc, że mogę z Tobą. - powiedział. Odchyliłam kołdrę dając mu tym samym znak, że może się położyć obok mnie. Nie trzeba było długo czekać na jego odpowiedź, w sekundzie już przytulał mnie do siebie. - Dobrze mi z Tobą.
  • Wiem, śpij już. Będziesz zmęczony głupku.
  • Winia?
  • Tak?
  • Chciałem przyjechać do Ciebie jutro. - popatrzyłam na niego pytająco. - W sensie, gdybyś Ty dzisiaj nie przyjechała do mnie. No wiesz o co chodzi. Chciałem przyjechać bo nie wyrabiałem bez Ciebie.
  • Dobrze wiedzieć. - powiedziałam i jeszcze mocniej wtuliłam się we Włodarczyka.
  • I tak wiem, że mnie lubisz. - poderwałam się. Zdziwiona patrzyłam na przyjmującego.
  • Co Ty sobie wkręcasz. - powiedziałam zdezorientowana.
  • Zapomniałem, że mnie nie lubisz, ale skoro Ty mnie nie lubisz to ja Ciebie też nie lubię. Dobranoc. - powiedział i odwrócił się do mnie plecami. Położyłam się obok i wierciłam się z miejsca na miejsca. W końcu nie wytrzymałam i odwróciwszy przyjmującego na plecy usiadłam na nim. Patrzył na mnie z dużym rozbawieniem.
  • Powiedz to.
  • Ale co?
  • Ty już dobrze wiesz co! Powiedz to. Bo inaczej znowu będę wredna. - zaczął się śmiać, przewrócił mnie na plecy i sam wisząc nade mną zaczął mi szeptać do ucha.
  • Uwielbiam Cię i nie wiem jak to się skończy, ale nie umiem bez Ciebie wariatko. - wyszeptał. I wiem, że Ty też mnie lubisz, bo gdyby tak nie było, nie przyjechałabyś dzisiaj.
  • Nie lubię Cię, Włodarczyk. - odpowiedziałam, a przyjmujący mimo to nie chciał dać za wygraną.
  • Jesteś tego pewna? - zapytał wodząc swoją ręką po wewnętrznej części mojego uda. Czułam jak robi mi się gorąco, jak zaczyna brakować mi powietrza. Patrzył mi w oczy i oczekiwał odpowiedzi. A ja znów dałam mu się podejść i jedyne co potrafiłam zrobić to pokręcić przecząco głową. - To jak jest w końcu?
  • Lubię Cię – z ledwością odpowiedziałam kiedy przyjmujący całował moją szyję i zbliżał się w okolice dekoltu. - Bardzo. Chodź nie chcę tego, nie potrafię inaczej. - dodałam i po chwili znajdowałam się nad przyjmującym i nie opierałam się kiedy po raz kolejny tego wieczoru mnie rozbierał. Gdy przestaliśmy i upadliśmy zmęczeni na łóżko, wtuliłam się w niego. - Wiesz, że nie mogę Ci nic obiecać? - spojrzałam na przyjmującego. - Po za tym, że z całą pewnością prędzej czy później złamię Ci serce.
  • Jednego jestem akurat pewny. - powiedział przybliżając swoją twarz do mojej. - Ja zdobędę Twoje i wtedy nie będą potrzebne żadne obietnice. Na te słowa pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową, a uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy, nawet wtedy kiedy spałam, kurczowo trzymając się Wojtka.
***

Przyjmującego miałam mieć tylko dla siebie na kolejne dwie noce i aż trzy dni. Miał wracać do Bełchatowa dopiero w czwartek wieczorem, z racji piątkowego treningu. Codziennie rano budziłam się obok chłopaka. Próba wyjścia ukradkiem z łózka, pod czas gdy on jeszcze spał, kończyła się fiaskiem. Za każdym razem w ostatnim momencie łapał mnie za rękę i mocno przyciągając do siebie, zamykał w silnym uścisku. Zdarzało się, że leżeliśmy tak do momentu, aż nie zaczynałam być głodna. Zdarzało się, że siła perswazji Wojtka była tak duża, że dobre kilka godzin spędzaliśmy w łóżku kochając się. Czułam się dobrze, bezpiecznie. Przygotowywaliśmy wspólnie posiłki lub wychodziliśmy na miasto aby coś zjeść. Wieczorem spacerowaliśmy po Warszawie, a kiedy byliśmy z powrotem w mieszkaniu leżeliśmy obok siebie w salonie i oglądaliśmy filmy. Rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych. Śmialiśmy się, przedrzeźnialiśmy, ja biłam go lekko w brzuch, on w odwecie łaskotał mnie do póki go nie przeprosiłam. Dwukrotnie złapałam go na tym, że gdy leżeliśmy obok siebie, uważnie mi się przyglądał. Mówił, że cieszy się, że jestem obok, że będę tylko jego, że mnie nie odda nikomu. Byliśmy szczęśliwi tak po prostu. Czułam się tak jakbym znała go dłużej niż te dwa miesiące. Nie wiedziałam co będzie dalej, ważne było to co tu i teraz.

***

Leżeliśmy przytuleni do siebie na kanapie w salonie, gdy rozbiegł się dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Do mieszkania wleciała Agata. Mówiła nie składnie i w pośpiechu zdejmowała z siebie kurtkę i buty.
  • Jedziemy do Zakopanego. - powiedziała po chwili.
  • Jakie my? - zapytałam zaskoczona.
  • No my!
  • Ja nigdzie nie jadę, daj mi spokój! - powiedziałam. Wojtek, który słyszał wszystko wstał i podchodząc do mnie objął mnie od tyłu.
  • Jedź. Masz wolne, odpoczniesz. - powiedział.
  • Umówiliście czy jak? - powiedziałam odsuwając się od przyjmującego. - Ja ostatni raz w górach byłam.. - zacięłam się.
  • Tak właśnie wtedy, nie denerwuj mnie tylko idź się pakować. Olek z Maćkiem będą po nas za dwie godziny. - dodała Agata. Na wydźwięk imienia Maciej – twarz przyjmującego nabrała koloru purpury. - Nie denerwuj się Wojtuś, będę ją pilnować. Sam powiedziałeś, że ma jechać więc teraz nie możesz się wycofać!
    Nie miałam wyjścia. Poszłam na górę do pokoju. Po kilku minutach wszedł Wojtek. Podeszłam do niego i chciałam go przytulić, lecz on odsunął się ode mnie. Usiadł na łóżku, a ja czułam jak łzy napływają mi do oczu.
  • Mogę Ci ufać, prawda? - przerwał niekomfortową ciszę.
  • Mogę nie je..
  • Prawda? - powtórzył nie dając mi dokończyć.
  • Prawda. - odpowiedziałam. Chwycił mnie za rękę i przyciągając do siebie usadowił mnie sobie na kolanach.
  • Następnym razem to ja zabiorę Cię w góry. - powiedział i zaczął wodzić nosem po mojej twarzy.
  • Nie mogę się doczekać. - wyszeptałam mu do ucha po czym wstałam i dalej pakowałam ciuchy do plecaka. Zawodnik numer 12 siedział na moim łóżku i bacznie mi się przyglądając, co jakiś czas skradał mi buziaki, gdy tylko znalazłam się w zasięgu jego rąk.
***

Tak jak było to ustalone po nie całych dwóch godzinach przyjechał Olek z Maćkiem. Ten ostatni na widok Włodarczyka, robił wszystko aby mu tylko podnieść jeszcze bardziej ciśnienie. Czekaliśmy wszyscy na Karola z Olą i Wronę, którzy mieli przyjechać razem z blondynką i od razu wracać z Włodarczykiem do Bełchatowa. Nie wiem jaki w tym mieli interes, ale chyba nie chciałam wnikać co kierowało tak beznadziejnym pomysłem. Było przed 19 kiedy Ola razem z dwoma kolejnymi siatkarzami Skry weszła do mieszkania. Od wejścia zdążyła nas uświadomić, że nas nienawidzi, że jedziemy bez niej i lepiej żebyśmy nie rozpierdzieliły całej kasy bo jak w końcu zda ten ostatni egzamin to ona albo do nas dojedzie – albo pojedziemy jeszcze raz w góry, ale tym razem z nią. Zjedliśmy wszyscy razem kolację i po 20 pożegnawszy się z Olą, wyszliśmy z budynku. Olek pakował nasze plecaki do samochodu, kiedy ja żegnałam się z Wojtkiem. Z boku wyglądało to na zwykłe pożegnanie znajomych. Po 5 minutach wszyscy byli gotowi do odjazdu. Wsiadłyśmy z Agatą do auta, w którym siedzieli już Olek z Maćkiem. Tym razem Agata miała prowadzić.

  • Co on najlepszego wyprawia? - zdziwiła się Agata, kiedy zauważyła, że Włodarczyk nie wiadomo z jakiego powodu zatrzymał samochód, który jechał przed nami i po chwili wyszedł z niego i kierował się w naszą stronę.
  • Zaraz się przekonamy – odparłam odpinając pas. Po chwili szłam w kierunku przyjmującego. - Co Ty robisz?
  • Mam coś dla Ciebie. - powiedział po czym przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować tak namiętnie i mocno, gdybym do niego nie przylegała i nie była trzymana w silnych ramionach siatkarza – z pewnością bym zemdlała – z wrażenia. - Obiecaj, że dasz mi znać jak będziesz na miejscu. - dodał patrząc mi w oczy.
  • Już tak się o mnie nie martw, jestem dużą dziewczynką.
  • Chyba bardziej się martwię o to, że on jedzie z Tobą. - zamknął oczy i przybliżył swoją twarz do mnie, opierając się czołem o moje czoło, mogłam wyraźnie zobaczyć strach, który bez powodzenia próbował przede mną zataić, a który wyraźnie malował się na jego twarzy.
  • Ale to nie on może mnie całować, to nie on stoi na przeciwko mnie. - po tych słowach na twarzy przyjmującego pojawił się uśmiech.
  • Ufam Ci mała. - przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie. Wszyscy byli chyba lekko poddenerwowani całą sytuacją bo na zmianę na nas trąbili.
  • Nie masz innego wyjścia. - powiedziałam i porwawszy mu ostatniego całusa udałam się z powrotem w stronę auta, gdzie czekała na mnie wkurzona Agata i całkowicie zbici z tropu Olek z Maćkiem.
  • Nie mówiłaś, że jesteście razem. - powiedział oburzony Olek, kiedy już wsiadłam do auta.
  • Bo nie jesteśmy. - dodałam
  • To co to miało być?
  • Dokładnie to co widzieliście. Możemy już jechać? - zapytałam Agaty. Brunetka pokiwała głową. Po kilku minutach siedziałam w aucie i kierowałam się w stronę Zakopanego. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ponieważ byłam zajęta pisaniem sms'a do przyjmującego, że już za nim tęsknie.   

***
Znalazłam chwilę przed sądem ostatecznym. Dziękuję wszystkim za wszystko. Jesteście cudowni. Przepraszam, że nie jestem w stanie u każdego sensownie skomentować rozdziału - POPRAWIĘ SIĘ! A tym czasem lecę się uczyć.. :c

14 komentarzy:

  1. Świetne czekam na kolejny mam nadzieję że będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo ktoś się jednak pojawił <3
    rozdział super, tak słodziutko :3
    czekam na więcej ;)
    i zaprasza, do siebie na nowy rozdział! :D
    http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam przypadkiem i zakochałam się od pierwszej przeczytanej linijki <3 I chyba dzięki Twojemu opowiadaniu przekonam się do Włodarczyka. Życzę dużo weny, z niecierpliwieniem będę czekać na kolejny rozdział! Wiem co to znaczy zaliczać sesję zimową w kwietniu, więc życzę Ci wytrwałości i powodzenia w nauce. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię! Takie rozdziały to ja mogę czytać w nieskończoność :) mam coś złe przeczucia co do tego wyjazdu.. albo co do Maćka.. ale moje przeczucia częściej sie nie sprawdzają niż sprawdzają więc cień nadziei że nic niepowołanego się tam wydarzy pozostał :p
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to xdd
    Hahah daje im gora dwa rozdzialy i beda razem xd
    Tak mowili ze sie nie zakochaja xdd
    Mhhhm na pewno :D
    Czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham ♥ Jesteś najlepsza ; 3 Nie sądziłam, że Winka jest do tego zdolna, a jednak ; > Wow, niezłe wyznanie, lubię Cię, na "Kocham Cię" będziemy pewnie musiały sporo poczekać.. Wyjazd Maciejem to nie zbyt dobry pomysł, ale Wojtek wyraźnie zaznaczył ich stosunki :D Nieformalnie są raczej razem ; > Powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki na sesji ;) Czekam na kolejny ! ; 3 Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. O jaaaa! *=* Genialny rozdział! Takie to ja mogę czytać zawsze i to po kilka razy jeden!
    Dzięki Twojemu opowiadaniu jeszcze bardziej lubię Włodarczyka, a mniej Wronę :D
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu, ja po prostu KOCHAM twojego Włodarczyka! Jest cudowny ughdgsdh! Rozdział cud, miód i orzeszki, po prostu. Winka w końcu trochę zrozumiała i dobrze! Chcę już kolejny, halo! 👌

    OdpowiedzUsuń
  9. o jej wsiąkłam na jakiś czas, a tutaj tyle się działo ! przepraszam Cie najmocniej, ale nadmiar obowiązków po prostu mnie przytłoczył !
    Co do Winki i Włodiego. Koleś jest po prostu fantastyczny- ma w sobie wszystkie te cechy, które powinien mieć mężczyzna ! Przystojny, mądry, zdecydowany, opiekuńczy! Boże oddaj mi go tylko w realu :D
    Co do Winki, ona też pomalutku zaczyna się zakochiwać w chłopaku, tylko za wszelką cenę nie dopuszcza do siebie tej myśli. Ale coś czuję, że to tylko kwestia czasu !
    Czekam na kolejny :*
    Przesyłam buziaki i uściski :*

    OdpowiedzUsuń
  10. http://jedenkrokwystarczydoszczescia.blogspot.com/ zapraszam na 10 :D

    OdpowiedzUsuń
  11. http://jedenkrokwystarczydoszczescia.blogspot.com/ zapraszam na 10 :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja poproszę więcej takich rozdziałów :)
    Coś mam dziwne przeczucia co do tego wyjazdu ale może to tylko moja paranoja...

    OdpowiedzUsuń
  13. Mogłabym to czytać w nieskończoność :) Słodko było i chyba za słodko,bo coś czuję, że zaraz wszystko spieprzysz ;p
    Pozdrawiam ! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  14. No Kochana właśnie nominowałam Cie do Liebster Award :D jak wiadomo po szczegóły zapraszam do mnie :D http://jedenkrokwystarczydoszczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń