wtorek, 14 kwietnia 2015

Słuchajcie, mam pomysł – to znaczy, nie mam żadnego pomysłu, ale tam leży takie coś. To do mnie przemawia, z tym że nie wiem co mówi.

Święta zleciały tak jak to się zwykło mówić – święta, święta i po świętach. Aleksandra zdążyła uświadomić mnie już w wigilię, że mam wrócić zaraz po świętach do Warszawy bo szykują niespodziankę dla Andrzeja. Ktoś inteligenty wpadł na pomysł aby imprezę zorganizować – UWAGA! - na basenie. Niby spoko, w połowie nagie kobiety, w połowie nadzy mężczyźni – żyć nie umierać. Tylko był jeden mały problem, odkąd pamiętam panicznie bałam się wody. A w związku z tym, byłam jedyną osobą z całej naszej paczki, która nie potrafiła pływać. Cóż, najwidoczniej będę okupować jacuzzi na zmianę z brzegiem basenu. Zapowiada się świetna impreza..

***
Podróż pociągiem zleciała mi dość szybko. Wracałam późnym popołudniem w drugi dzień świąt i w Warszawie miałam być około 3 nocy. Nie chciałam kłopotać dziewczyn by któraś z nich po mnie podjechała. Jak zwykle w takich sytuacjach wybawcą był nikt inny jak Olek. Człowiek do tańca i do różańca, szczerze kibicowałam mu i Agatce – bo kto jak kto, ale Olek to najlepszy materiał na partnera. Zarówno podczas świąt jak i pod czas mojej podróży powrotnej do Warszawy, Maciek nie dawał o sobie zapomnieć. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że jest on dobrym kumplem Olka i wiedziałam, że tak łatwo mi nie odpuści. Tylko ja nie miałam ochoty na nic. Zwłaszcza na jakieś miłosne uniesienia. Bo jak rzecze jeden z polskich pisarzy - " Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion. " i tyle by było w tym temacie. Nic więcej.

***
Na dworcu czekał na mnie Olek z Maćkiem, mieliśmy jechać do ich mieszkania. Zamówiliśmy pizze, później jedliśmy i piliśmy czerwone wino, bo tylko takie mieli w zapasie. Okazało się, że pod czas mojego pobytu w Anglii, kiedy Olek rozstał się z Magdą, Maciek poszukiwał współlokatora – i tak, już prawie dwa lata, męczą się nawzajem. Nad ranem postanowiłam wrócić do swojego mieszkania. Maciej jak na prawdziwego dżentelmena przystało, zaproponował, że odprowadzi mnie na przystanek. Moje zapewnienia, że nie ma takiej potrzeby, na nic się nie zdały – był uparty, tak samo jak Włodarczyk. Pożegnałam się z Olkiem i wczesnym rankiem z nowym kolegą, szłam w kierunku jednego z przystanków autobusowych.
  • Twoi znajomi robią w tym roku sylwestra w jakiejś restauracji. - powiedział nagle.
  • Ola coś wspominała, ale nie wiem za bardzo o co chodzi. Nie mam ochoty iść i oglądać tych samych twarzy po raz setny w tym roku.
  • Myślałem, że może poszłabyś ze mną na tego sylwestra. Olek mnie zaprosił. - powiedział i spojrzał mi głęboko w oczy. Wiedziałam, że na sylwestrze nie zabraknie amantów polskiej siatkówki w składzie Wrony i Włodarczyka. Chęć odegrania się na nich była silniejsza.
  • W sumie, czemu nie. Może być fajnie. - odpowiedziałam. Po chwili podjechał mój autobus i kiedy miałam do niego już wsiadać, brunet pociągnął mnie za rękę, przyciągnął do siebie i dał buziaka w policzek. Usłyszałam jeszcze, krótkie – do zobaczenia – i wsiadłam do autobusu. Matko co się dzieje, jakieś feromony na mężczyzn wypuszczam w ostatnim czasie czy jak?
***
  • Kochanie wróciłam! - krzyknęłam zaraz jak weszłam do mieszkania.
  • To dobrze – usłyszałam za sobą głos Włodarczyka, który stał w samych spodniach dresowych. Widziałam jak przeszywa mnie wzrokiem.
  • Co Ty do cholery tutaj robisz?
  • Nie krzycz, dzieci pobudzisz. - powiedział i pociągnął mnie za rękę do mojego pokoju.
    Okazało się, że Agatka zaproponowała mu nocleg w naszym mieszkaniu z racji urodzin Wrony i zbliżającego się sylwestra. Po krótkiej, ale nad wyraz ostrej wymianie zdań między mną, a przyjmującym, w końcu dał mi spokój i obrażony wrócił do pokoju gościnnego.
***
Obudziłam się około godziny 14. Na całe szczęście w mieszkaniu oprócz mnie i Agaty nikogo nie było. Zjadłam bardzo późne śniadanie, wypiłam kawę i oczekując na powrót Oli z galerii krzątałam się po mieszkaniu. Zostałam uświadomiona, że muszę iść na "imprezę" urodzinową Wrony. Nie miałam najmniejszej ochoty go oglądać. Nie miałam ochoty być dla niego miła – trudno nie być miłym dla solenizanta pod czas jego imprezy urodzinowej. A już najbardziej nie miałam ochoty paradować w stroju kąpielowym przed bełchatowskim impotentem – który na moje nieszczęście, miał za niedługo wrócić z Olą, z prezentem od nas wszystkich dla Wrony. Na cudowny pomysł zorganizowania imprezy na basenie wpadła Marlena. W zasadzie nie zdziwiło mnie to, ani trochę. Tylko ta dziewczyna mogła wpaść na tak idiotyczny pomysł. Około 16 Olka wróciła z galerii i wtedy zaczął się istny dramat. Ola latała po mieszkaniu w poszukiwaniu stroju kąpielowego, Agata dostała małpiego rozumu i krzyczała, że jest za gruba na basen. Brakowało mi tylko popcornu do oglądania tej tragikomedii. Włodarczyk jak na prawdziwego macho przystało, nie odzywał się do mnie – co było dla mnie prawdziwym wybawieniem. Po jakimś czasie sytuacja się uspokoiła, wszystkie przebrałyśmy się w stroje i szczelnie ubrałyśmy do wyjścia. Podświadomie czułam, że impreza będzie nie wypałem i miałam coraz większą ochotę by zostać w domu.

***
Po "radosnym" odśpiewaniu sto lat, po złożeniu życzeń i wręczeniu prezentów solenizantowi impreza zaczęła się na dobre. Kłos zorganizował muzykę, Olek catering i napoje, a mnie, Agacie i Oli pozostało "dobrze wyglądać i robić dobrą minę do złej gry". Na zmianę przenosiłam się z jacuzzi na brzeg basenu, by uniknąć bliskiego kontaktu z Włodarczykiem, który pomimo, że rozbierał mnie wzrokiem, dalej był na mnie śmiertelnie obrażony. Podczas kolejnej ucieczki usiadłam na brzegu basenu, łydki i stopy moczyłam w chlorowanej wodzie. W pewnej chwili poczułam jak ktoś z całej siły wrzuca mnie do basenu. Zaczęłam panikować, na całe szczęście nie daleko znajdował się Olek. Złapałam się chłopaka i kurczowo trzymając się niego, poprosiłam by pomógł mi się wydostać z basenu. Okazało się, że Marlenka chciała urozmaicić wszystkim zabawę. Nie wiem kto był bardziej wściekły na nią, Ola czy Wrona, który doskonale wiedział, jak panicznie boje się wody. Kiedy Olek pomógł mi wydostać się z basenu, powiedziałam Cizi stulecia co o niej myślę i udałam się w stronę szatni. Włodarczyk poleciał za mną i z całej siły przytulił do siebie. Próby odepchnięcia przyjmującego nic nie dawały, był o wiele silniejszy ode mnie. Po kilku minutach uspokoiłam się.
  • Ufasz mi? - zapytał
  • Nie bardzo.
  • To będziesz musiała zaryzykować. - wziął mnie za rękę i przez następne 30 minut zapewniał, że nie zrobi mi krzywdy. W końcu impreza przerodziła się w zabawę pod tytułem, komu uda się nauczyć mnie jak się pływa. Zdecydowanie wygrywał Wojtek, który trzymając mnie na rękach, po raz pierwszy sprawił, że przestałam panicznie bać się wody, chociaż na chwilę.
  • Tak strasznie było? - zapytał, kiedy już sama podpłynęłam do krawędzi basenu.
  • Nie wiem jak tego dokonałeś, ale jesteś pierwszą osobą, która nie została pobita, pogryziona a tym bardziej zbesztana pod czas próby nauczenia mnie pływania.
  • Będę Cię zabierał na basen, aż całkowicie przestaniesz się bać wody, mała. - powiedział po czym pomógł mi wyjść z basenu. Stanęłam przed nim i w ramach podziękowania mocno przytuliłam się do niego, wisząc mu praktycznie na szyi.
  • Lepiej złap się mocno. - powiedział po czym chwycił mnie za uda i oplótł mojego nogi w okół niego.
  • Co Ty kombinujesz?
  • Zaufaj mi. - powiedział po czym wskoczył ze mną do basenu. Kiedy byliśmy pod wodą, ukradł mi całusa.
  • Jesteś stuknięty – powiedziałam, kiedy wypłynęłam na powierzchnię. Nic nie powiedział, uśmiechnął się do mnie i razem ze mną wyszedł z basenu.
Impreza następnie przeniosła się do nas. Miałam bardzo dobry humor i nikt – a zwłaszcza obecność Marleny, nie była w stanie mi go popsuć.

***
Po urodzinach Wrony rozpoczęła się prawdziwa sylwestrowa gorączka. Jeździłyśmy na zmianę z Olą lub Agatą po sklepach w celu zakupienia wszystkich potrzebnych rzeczy na sylwestra. Włodarczyk z całą resztą musiał wracać, na całe szczęście do Bełchatowa, więc miałam spokój na najbliższe kolejne dni. Trzeba było zorganizować wszystko. Dosłownie wszystko. Od oświetlenia, krzeseł, stołów, dań, napojów po muzykę i fajerwerki. Na samym końcu trzeba było stworzyć listę i usadzić wszystkich tak, by się nie pozabijali – zwłaszcza jak za dużo wypiją. Jedno było pewne – mnie mieli usadzić z dala od Marleny i z dala od Włodarczyka. Nadszedł ten ukochany przez wielu ludzi na świecie dzień. Siedziałam w salonie i czekałam, aż Maciek wyjdzie z łazienki. - I jak może być? - zapytał i stanął przede mną. Wysoki brunet z niebieskimi oczami, pięknym uśmiechem i z zarostem na twarzy uśmiechał się do mnie. Ubrany był w koszulę jeansową i ciemne spodnie. Prezentował się idealnie. W zasadzie to on był idealny. Idealnie, nieidealny dla mnie. - Może być. - odpowiedziałam po chwili i obdarowałam chłopaka uśmiechem. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu.
  • Tak, Olu?
  • Gdzie jesteś?
  • U Maćka. Zaraz pojedziemy do mnie.
  • Pośpieszcie się, bo jak tak dalej pójdzie to nie będzie żadnego sylwestra.
  • Jak to, nie będzie?
  • Olek z Karolem się spili i tylko restrykcyjne środki mogą tutaj pomóc.
  • Za nie długo będziemy.
  • Coś się stało? – zapytał brunet.
  • Musimy ratować DJ wieczoru i jego pachołka. - powiedziałam i zaczęłam się ubierać. Po nie pełna 20 minutach byliśmy już w moim mieszkaniu. Szybko weszłam do środka i doznałam szoku stulecia. Olek z Karolem wcale nie byli pijani. Przyjechali moi i Agaty znajomi z Bydgoszczy. Co lepsze, Maciek o wszystkim wiedział i nawet słowem się nie wygadał! Na widok starych przyjaciół popłakałam się ze szczęścia. Wyściskałam wszystkich mocno i szczęśliwa poszłam do swojego pokoju na górze, aby wybrać odpowiednią sukienkę na nadchodzący wieczór.
***
  • Proszę! - krzyknęłam kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
  • Mogę na chwilę? - zapytał Włodarczyk, po czym stanął jak osłupiały.
  • Coś się stało? - zapytałam ubierając kolczyki.
  • Nie miałem wcześniej okazji, gwiazdka zostawiła to u mnie pod choinką i mówiła, że to dla Ciebie. - powiedział podsuwając mi prawie pod nos małą paczuszkę. Kazał mi ją otworzyć. W małym pudełeczku znajdował się złoty, delikatny łańcuszek z malutką zawieszką w kształcie serca.
  • Ja nie mogę tego przyjąć. - wydukałam.
  • Musisz. Prezentów się nie oddaje. -odwrócił mnie plecami do siebie,  zebrałam włosy do przodu i pozwoliłam założyć chłopakowi łańcuszek na mojej szyi. Kiedy już uporał się z zapięciem prezentu, lekko przejechał ręką po moich odkrytych plecach. Pocałował mnie w kark i odwrócił przodem do siebie.
  • Ale ja nie mam nic dla Ciebie. - powiedziałam zmieszana. Czułam się głupio.
  • Odwdzięczysz mi się w inny sposób. - mówiąc to trzymał moją twarz w swoich dłoniach. Po chwili pocałował mnie, a ja odwzajemniałam pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedział – Do zobaczenia wieczorem, mała – i wyszedł z pokoju.

***
Zabawa przebiegała w najlepsze. Z Dagmarą i Pauliną okupowałyśmy cały czas parkiet. Bawiłyśmy się świetnie. Ola tańczyła z Karolem, Agata siedziała obok Olka i puszczała muzykę. W pewnym momencie na salę wszedł Włodarczyk z jakąś blondyną, przywitał się z każdym po czym podszedł do mnie. Blondynka uśmiechała się do mnie przyjaźnie.
  • Cześć jestem Julka – powiedziała.
  • Winia.
  • A to Ty jesteś! Wojtek dużo o Tobie odpowiadał – dodała, a ja zmierzyłam wzrokiem Włodarczyka, który wpadł w lekkie zakłopotanie.
  • Jula, chodź poznasz resztę – powiedział i chwycił dziewczynę za rękę.
    Pomimo, że ukuło mnie coś w środku,  tej dziewczyny nie dało się nie lubić. Była tak miła, tak ładna.. Z zamyśleń wyrwał mnie Maciek, który "odbił" mnie Krzyśkowi. Mój partner bawił się nad wyraz dobrze. Wszystkie kobiety były pod jego wielkim zachwytem i gratulowały mi – tylko ja za bardzo nie wiem czego. Nagle stało się coś dziwnego. Olek z Michałem wwieźli duży tort z 5 świeczkami na salę. Razem z Olą i Agatą zamarłyśmy.
  • Boże, jakie my jesteśmy głupie! - powiedziała Agata. - Zapomniałyśmy.
    Dokładnie 5 lat temu na sylwestrze wspólnie opiłyśmy się i wyznałyśmy miłość jedna drugiej aż po grób.
  • Kochane z okazji waszej 5 rocznicy mamy dla Was tort z wami. - powiedział Olek. Wszyscy odśpiewali nam sto lat, wznieśliśmy toast, a potem przytuliwszy się do siebie powiedziałyśmy głośne – i żeby jak najdłużej! - po czym zdmuchnęłyśmy świeczki.
    Następnie załączony został filmik z nami w roli głównej przedstawiający najbardziej kompromitujące całą naszą trójkę wydarzenia z życia. Kiedy na slajdach pokazało się zdjęcie całej naszej paczki z moimi rodzicami pod czas jednego z meczów Michała coś we mnie pękło. Musiałam wyjść na chwilę na powietrze. Po chwili podszedł do mnie Wojtek i mocno do siebie przytulił.
  • Już lepiej? - zapytał
  • Tak.
  • Wracajmy do środka. - zaproponował, a ja nie wiele myśląc wzięłam go za rękę i wróciłam do środka.
    Później on poszedł do Julki, a ja razem z Maćkiem znów tańczyłam jak szalona. Widziałam w oczach Wojtkach chęć zemsty. No cóż. Nikt nie mówił, że będzie miło.

***
Siedziałyśmy na ławce i popijałyśmy na zmianę czerwone, słodkie wino z gwinta. Ola robiła głupie miny razem ze mną do Igły, który nie mógł sobie odpuścić kamerowania całej imprezy. Agatka prowadziła dialog ze sobą i ze swoim ukrytym ja na temat ochrony świstaka. Nie wiedziałam kiedy obok Agaty usiadła Julka. Zaproponowałam blondynce by przyłączyła się do wspólnego "obalania wina". Nie musiałyśmy jej długo namawiać. Dodatkowym atutem Julki była nie ukrywana niechęć do Marleny – która jak zawsze musiała być w centrum uwagi.
  • Nie rozumiem, co Wrona w niej widzi. - powiedziała Julia, patrząc z pogardą na Marlenę, która przymilała się – albo próbowała się przymilić do Żygadła.
  • Nikt tego nie rozumie, zapewne on sam też tego nie rozumie. - dodała Ola.
  • Miłość jest ślepa.
  • Agata.. to nie miłość. To feromony. - powiedziałam.
  • A to czasem nie to samo?
  • W tym wypadku nie. - nasza inteligentna rozmowa, pijanej loży szyderców trwałaby jeszcze w najlepsze, gdyby nie stanął przede mną Włodarczyk i nie zmusił do zatańczenia z nim. Na moje nieszczęście Olek załączył piosenkę, której szczerze nienawidziłam.
  • Nie musisz być o mnie zazdrosna. - powiedział nagle dwumetrowiec.
  • Coś Ty sobie w tej chorej głowie znowu uroił?
  • Jak jesteś zła, lub zazdrosna to tak słodko marszczy Ci się nosek.
  • Jesteś idiotą, Włodarczyk. Nie wiem co Tobie się marszczy, ale mój nos ma się całkiem dobrze.
    Kiedy piosenka się skończyła, wyswobodziłam się z silnego uścisku przyjmującego. Podeszłam do stołu przy którym siedział mój brat. Na domiar złego wszystkie dobrze znające mnie osoby, znajdowały się przy tym stoliku.
  • Czy mi się marszczy nos jak jestem wściekła? - zapytałam nachylając się do Winiara.
  • Nie bardziej niż gdy jesteś zazdrosna – odpowiedziało kilka osób chórem.
  • Wyście wszyscy najedli się szaleju! To jest jakiś spisek! - powiedziałam oburzona i nie wiele myśląc udałam się na parkiet by dalej się bawić.
***
  • Chodź ze mną. - poprosił bełchatowski amant.
  • Gdzie?
  • Nie pytaj, tylko chodź.
  • Zaraz będzie północ, nie możemy później? - nie mogliśmy. Wojtek nie słuchał moich sprzeciwów, wziął mnie za rękę i zaprowadził na sam koniec restauracji. Otworzył przede mną drzwi i tak jak miał to w zwyczaju popychając mnie lekko, sprawił, że znalazłam się w środku jakiegoś pomieszczenia ze schodami. Trzymając koc i szampana w jednej ręce, a moją dłoń w drugiej zaprowadził mnie na dach restauracji. Rozłożył koc i kazał usiąść. Szczerze to nie wiem czy jego urok osobisty czy wlane w siebie promile nie pozwalały mi trzeźwo myśleć. Po chwili zniknął gdzieś i wrócił ze swoją kurtką i założył mi ją na plecy. Usiadł za mną i przytulając mnie do siebie, powiedział:
  • Nie gniewaj się już na mnie na złośnico.
  • Skąd pomysł, że jestem zła?
  • Widać to w Twoich oczach. - powiedział i jeszcze mocniej przytulił mnie do siebie. - Jeszcze będziesz moja, tak łatwo Ci nie odpuszczę.
  • Jesteś pijany.
  • Możliwe, ale kontroluję to co mówię i myślę. Wiem, że będziesz moja i się we mnie zakochasz.
  • Robisz się nudny Włodarczyk. Mówiłam Ci, że Cię nie polubię i to Ty zakochasz się we mnie.
  • Jeszcze zobaczymy kto w kim. - dodał po czym wstał i przyciągnął mnie do siebie. On otwierał szampana, a ja podskakując odliczałam do przywitania Nowego Roku.
  • 10! 9! 8! 7! 6! 5! 4! 3! 2! 1! AAAAA! - zaczęłam krzyczeć, nie zorientowałam się kiedy obok mnie pojawił się mój brat z Dagmarą, Olka z Kłosem i Agatka z Olkiem. Zaczęliśmy składać sobie życzenia noworoczne. Mój pijany brat, życzył Wojtkowi abym mu w końcu uległa, bo on chciałby zostać wujkiem. Zaznaczył, że za szwagra go nie chce, ale przynajmniej dziecko miałoby w miarę dobre geny. Mówiłam już, że moja rodzina jest stuknięta? Na całe szczęście wszyscy zaczęli zbierać się do środka. Stanęłam na schodach i przytrzymałam drzwi, tak by Wojtek mógł wejść. Wszedł i przyciągając mnie do siebie, przyparł do ściany. - Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, mała – powiedział i pocałował mnie, tak jak zawsze. Musiał mnie trzymać mocno, bo inaczej z wrażenia zleciałabym ze schodów. Tak, zapewne to wszystko wina alkoholu.
***
Wzięłam go za rękę i zaciągnęłam do kanciapy. Na całe szczęście większość towarzystwa była tak pijana, że nikt nie zauważył naszego zniknięcia. Weszliśmy do wnętrza małego schowka, poprosiłam Włodarczyka by usiadł na starej kanapie, a sama zamknęłam drzwi na klucz. Po chwili usiadłam obok niego. 
  • Nawet nie wiesz jaką przyjemność zrobiłeś mi zapraszając ich tutaj. Nie miałyśmy okazji z Agatą spotkać się ze wszystkimi znajomymi pod czas świąt. 
  • Olka mi pomogła, mówiła, że teraz macie to swoje pięciolecie i chciała chociaż aby po części było tak jak kiedyś.
  • Wiem, ale mimo wszystko to Ty ich tutaj ściągnąłeś. Dziękuję – powiedziałam. Włodarczyk pokazał palcem, że oczekuję na buziaka w policzek, nie wiele myśląc przytuliłam się do niego i dałam buziaka tak jak o to prosił.
  • Jesteśmy kwita. - podsumował i obdarzył mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem. - Julka to kuzynka, zostanie jeszcze kilka dni w Warszawie. Nie odzywałem się, bo
  • Bo nikt Ci nie kazał się odzywać.
  • Dlaczego taka jesteś?
  • Jaka?
  • Wredna, nie miła, uszczypliwa.
  • Gdybym była miła i kochana znudziłabym Ci się szybko Włodarczyk. A ja mam zamiar Cię perfidnie wykorzystać i złamać Ci serce. - oczywiście powiedziałam to w taki sposób, że wywołałam śmiech przyjmującego.
  • Winiarska, jesteś pijana. Jak zwykle.
  • Przepraszam bardzo, prowadzisz jakieś statystyki dotyczące mojego upojenia alkoholowego?
  • Po prostu stwierdzam, że częściej to ja muszę Cię pilnować, niż Ty mnie.
  • Nikt nie musi mnie pilnować – powiedziałam zdenerwowana po czym szybko podniosłam się z kanapy. Na tyle szybko, że straciłam równowagę i wpadłam wprost na Włodarczyka.
  • O tym właśnie mówiłem. Jeżeli to jednak jest propozycja to muszę Cię zmartwić, myślę że stąd wszystko będzie słychać.
  • Nie cierpię Cię!
  • Ale to jeszcze nie jest nienawiść? - przybliżył się do mnie na tą znaną niebezpieczną odległość, przez którą brakowało mi powietrza.
  • Dowiesz się o tym pierwszy, ale nie łudź się. Na nienawiść Winiarskiej trzeba sobie zasłużyć, a Ty nie wzbudzasz we mnie jak na razie żadnych odruchów. No chyba, że liczymy te wymiotne.
    I chyba przegięłam bo w tym momencie Wojciech Włodarczyk wyszedł z kanciapy i z całej siły trzasnął drzwiami. No to fajnie wchodzimy w ten 2014 rok Winiarska. Nie ma co. Jesteś idiotką.

***

Jest i 6. Chciałam podziękować za kolejne nominacje! Obiecuję, że jak się trochę uspokoi to nadrobię. Jak na razie przepraszam za zagmatwanie, bo mogłam nieźle teraz pokićkać, ale tak widocznie ma być. Czy jestem zadowolona? Nie. Nigdy nie jestem i jak zwykle oddaje to waszej opinii. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i mam prośbę, do osób które pozostają ciche i małomówne - dajcie znać, że jesteście! 

Kiedy kolejny rozdział? Ciężko mi powiedzieć. Wywalczyłam komisa i teraz muszę go zdać. Dzisiejszy rozdział ze względu na empty space - przesyłam Ci moje resztki weny i mam nadzieję, że jak do was wrócę to będę mogła już promować u siebie nowego Wojtusia *;

Wrócę, Mam nadzieję, że przed majówką już będzie ok, ale muszę teraz poświęcić się studiom. 
Ps. nie ma to jak kończyć sesje zimową w maju - tego jeszcze nie grali. 

23 komentarze:

  1. Jak zawsze super rozdział! :)
    Tylko na końcu trochę ją poniosło.
    Uwielbiam Wojtka w tym opowiadaniu ;))
    Czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie *.* Twój Wojtek jest zdecydowanie lepszy od mojego... O stokroć, conajmniej :D To opowiadanie jest najlepsze z najlepszych ;) Haha, w pełni się z Tobą zgadzam opis Maćka, nie jest opisem idealnego faceta, przynajmniej w moim przekonaniu, podstawa to brązowe oczy :3 Uwielbiam Winkę, ale czasem zastanawiam się, kto jest bardziej uparty ona, czy Wojtek xD Najlepszy moment, jak Michał proponuje siostrzeńca Wojtkowi ^^ Zakończenie oczywiście kolejna wielka niewiadoma ; > Ciekawe kiedy oni będą razem... Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i życzę Ci powodzenia, w "zimowej" sesji ;) A jeśli mogę zapytać, to co studiujesz ? ; >

      Usuń
    2. Tak jak Winka, prawo. ale oprócz tego jeszcze jeden mam kierunek. :(

      Usuń
    3. No to ambitnie :) Kiedyś też myślałam nad prawem, ale to było dawno, a od tamtego czasu parę razy już zmieniałam zdanie. A myślałaś już nad aplikacjami ? :)

      Usuń
    4. Najpierw to ja komis muszę zdać :<<<<< jestem taka wściekła bo czuję się niesłusznie oceniona, ale studia to inna bajka zwłaszcza na tym wydziale. Gdzieś tam myślałam, ale to takie po cichu i nie mówię jeszcze na głos ;)

      Usuń
  3. Rozdział super, wszystko super, zresztą jak zawsze <3 Wojtuś się zmienia, Winka trochę też :3
    Ale przykro że będzie przerwa :(
    Bardzo przykro :(
    Zaczekam jednak :D
    Powodzenia na egzaminach ;)
    I weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze super, tylko nie rozumiem jednego.
    Jest po świętach Bożego Narodzenia.
    Jest przed Sylwestrem.
    Jest koniec Grudnia.
    A ONI ROBIĄ IMPREZĘ NAD BASENEM???? O.o

    "tego jeszcze nie grali" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zamyślę basen kryty.. xD

      Usuń
    2. Szczerze, jakoś mnie to nie przekonuje, ale cóż co ja tam wiem na temat literatury i basenów :P
      Buziaki i czekam na następny rozdział ;)

      Usuń
    3. Biorąc pod uwagę że jest to mój pierwszy blog - literatura będzie trochę słaba. Myślałam, że jest to zrozumiałe, że musi to być coś w stylu aquaparku ze względu na porę roku, następnym razem bardziej sprecyzuje i wyjaśnię by nikt nie miał wątpliwości :) Mimo to dziękuję Ci bardzo za uwagę, bo może faktycznie dość to pogmatwałam - postaram się już aż tak bardzo nie mieszać :D dalej nie wiem kiedy będę mieć egzamin, więc nie wiem też kiedy pojawi się rozdział. Jak nie zdam to w akcie desperacji mogę zabić główną bohaterkę więc lepiej abym wyłączyła się na jakiś czas :P

      Pozdrawiam i dziękuję, że jesteś!

      Usuń
  5. Kurde leze ze smiechu. Normalnie bomba. :D jak czytam tekst Winki to jakbym siebie widziala. Normalnie wypisz, wymaluj moj charakter 😄😄 rozdzial jest swietny, nie masz co narzekac. Wojtus sie zabujal na 10000%. Fochy stroi jak baba xdd czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne, nie mogę się doczekać next. Dodawaj jak najszybciej.!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję :* co do 'nowego Wojtusia' to jeszcze nawet nie powstał więc trochę poczekasz.. :))
    To jest takie idealnie genialne :D coś czuję że będzie mały zgrzyt, ale mam nadzieję że szybko wszystko naprawią.
    Życzę powodzenia na studiach :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny :) Czekam na następny :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. To zabawne, ale akcję z basenem przeczytałaś w moich myślach. Napisałabym ją tak samo! :D
    Nawet nie wiesz jak zajebiście mi się czyta to co piszesz! Od razu mam lepsze następne dni do kolejnego rozdziału :)))))))
    Koniec trochę drastyczny, ale mam nadzieję, że wszystko rozegra się jak zawsze i to tylko chwilowy foch ;)
    do następnego! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Buuum zapraszam na VIII do siebie ;) http://jedenkrokwystarczydoszczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeeeezu, rewelacyjnie piszesz! Dawno mi się tak przyjemnie nie czytało żadnego opowiadania <3 Trzymam mocno za Ciebie kciuki, liczę, że pokonasz komisa i wszystko będzie dobrze! :)
    Czekam na kolejny wpis, buziaki i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak myślałam, że Julka to nie jest dziewczyna Wojtka czy jedna z jego "przygód na jedną noc". Wogule chłopak skradł moje serce, najpierw daje Wince prezent a później wychodzi na jaw że to on jest odpowiedzialny za przyjazd znajomych dziewczyny. Mega pozytywny rozdział, super się czytało a tu taka końcówka. Ciekawe jak to wszystko pokierujesz.
    "Mój pijany brat, życzył Wojtkowi abym mu w końcu uległa, bo on chciałby zostać wujkiem. Zaznaczył, że za szwagra go nie chce, ale przynajmniej dziecko miałoby w miarę dobre geny." Leżałam ze śmiechu jak czytałam ten fragment :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zakochałam się i zostaję! *___*
    Nadrabiam i przy okazji nominowałam Cię do Liebster Award :D
    Szczegóły i szczególiki tutaj: http://wykrakaneszczescie.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html
    Buziaki! :*****

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaaa! *=* Wojtek jest uroczym
    facetem! Wszystko mu się udaje! Nawet potrafi nauczyć, takiego bojącego
    się wody człowieka, pływać! To może i mnie by pouczył? Bo ja podobnie do
    Winki mam - panicznie boję się wody.
    Rozdział genialny, nawet bardzo. Szkoda, że przerwa w pisaniu będzie,
    ale studia ważniejsze :D Trzymam kciuki za komisa! Uda ci się :*
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  15. Halo, halo! Dziewiątka już jest!
    http://handballitsmywholelive.blogspot.com/2015/04/rozdzia-9.html

    OdpowiedzUsuń