czwartek, 30 kwietnia 2015

Szczęście ruszało we mnie pełną parą i z największą radością zgodziłam się, że oczywiście, zupełnie zwariowałam.


  • Umów się ze mną – powiedział po chwili. Popatrzyłam na niego jak na kretyna. - Zgódź się, a zabiorę Cię na randkę, na jaką powinniśmy iść wtedy w Londynie. Na zwykłą zwyczajną pierwszą randkę, zacznijmy to wszystko tak jak powinniśmy to zacząć już dawno temu.
  • Nie. - odpowiedziałam i teraz to on patrzył na mnie jak na skończoną idiotkę.
  • Bo? - zdziwienie pojawiło się na jego twarzy.
  • Dobrze jest tak, jak jest. - powiedziałam. Poczułam jak bierze moją twarz w swoje ręce i przykładając swoje czoło do mojego, popatrzył mi głęboko w oczy.
  • Czego się boisz?
  • Niczego, poprostu. - skłamałam.
  • Winka.. - powiedział lekko zdenerwowany.
  • Boję się, że się w Tobie zakocham. Nie chcę się zakochać. Chcę by było tak jak jest teraz, że jesteś, że się spotykam, ale nic na siłe. - na te słowa pokiwał z niedowieżaniem głową.
  • Dobrze, zrobimy jak chcesz. - objął mnie ramieniem i pocałował w skroń. - Ale wiesz, że Ci nie odpuszczę?
  • Wiem, wiem. Zawsze dostajesz to co chcesz. - powiedziałam z lekką ironią, wtulając się w niego jeszcze bardziej.
  • Jeszcze będziesz moja. - wyszeptał mi do ucha.
  • Już jestem. - powiedziałam odruchowo. Po kilku sekundach zorientowałam się, co przed chwilą zrobiłam, gdy Wojtek posłał mi pełen satysfakcji uśmiech.
***
Wieczorem, gdy wróciliśmy do mieszkania przyjmującego, Wojtek poszedł zrobić herbatę, a ja leżąc na kanapie, szukałam czegoś co moglibyśmy wspólnie zobaczyć w telewizji. Przerzucając po kolei kanały na telewizorze, w pewnym momencie trafiłam na powtórkę, któregoś z odcinków Glee i zadecydowałam, że właśnie ten serial będziemy oglądać. Po kilku minutach do salonu wszedł Włodarczyk z dwoma dużymi kubkami herbaty. Położył je ostrożnie na stoliku, który znajdował się obok kanapy i usiadł obok mnie.
  • Serio, to będziemy oglądać? - zapytał, a ja w odpowiedzi tylko skinęłam głową. - No proszę Cię..
  • No zobacz to ze mną! To jest takie fajne. - poprosiłam przysuwając się bliżej niego i zmuszając go, by spojrzał mi w oczy.
  • Nie rób tak. - powiedział.
  • Dlaczego? - zapytałam zaintrygowana.
  • Bo nie umiem Ci się oprzeć. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przyciągnęłam go do siebie, zmuszając do położenia się obok mnie. Nie wiem nawet kiedy, objęta przez siatkarza zasnęłam w jego ramionach.
***
Sytuacja na uczelni się uspokoiła. Ze względu na to, że zgłoszenie zostało wysłane – Marlena reprezentowała uczelnię na konferencji. Dziekan w prawdzie obiecał, że wygłosi ją w moim imieniu, ale to i tak nie było to samo. Zostałam w prawdzie przywrócona na uczelnie, ale cizia Wrony nie miała żadnych konsekwencji z tytułu kradzieży mojej pracy. Na prośbę Karola, pomimo sprzeciwu Wojtka, zgodziłam się wycofać oskarżenie przeciwko Marlenie. Wrona, który poszedł po rozum do głowy, ustawił ją do pionu i poprosił bym była mądrzejsza i chociaż ja nie niszczyła jej życia. Karol, który nie przepadał za Marleną ( jak prawie każdy ) na prośbę Wrony, tak aby nie dowiedział się o tym nikt, prosił bym to zrobiła. Szczerze nie wiem dlaczego to zrobiłam, chyba dlatego, że Wrona obiecał, że cizia będzie się ode mnie trzymała z daleka. A to było dla mnie istnym wybawieniem. Oczywiście nie obyło się bez kłótni z Włodarczykiem. Uważał, że źle postępuje i nie ukrywał swojej złości. Twierdził, że po raz kolejny nie liczę z jego zdaniem i traktuje go jak przedmiot. Dopiero po kilku dniach dał sobie w końcu wytłumaczyć, że nie zmienię swojej decyzji i że musi ją zaakceptować. Nie było to dla niego przyjemne, ale wiedział, że nie ma wpływu na moją decyzję. Wrona z kolei robił podchody by ze mną porozmawiać, podobno chciał przeprosić. Prosił wszystkie możliwe osoby, aby jakoś na mnie wpłynęły – nie omieszkał po prosić o pomoc nawet Winiara i Dagmary – i namówiły mnie na chociaż krótką rozmowę z nim. Na jego i innych nieszczęście, pomimo, że brakowało mi go cholernie – byłam nie ugięta. Nie chciałam go widzieć, wiedziałam, że musi minąć trochę czasu, za nim będę mogła z nim na spokojnie i bez emocji porozmawiać.

***
W środę przed Wielkim Czwartkiem, do mieszkania na jednym z osiedli Mokotowa, wpadł – dosłownie – Włodarczyk. Powiedział, że wraca do Andrychowa na święta, że zadzwoni jak będzie na miejscu, że mam o siebie dbać i że będzie cholernie za mną tęsknił. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ gdy on skończył mówić, pocałował mnie i wyszedł z mieszkania. Z totalnego osłupienia wyrwała mnie Agata, która zaczęła po mnie krzyczeć, że nie zdążymy na pociąg. Wracałyśmy razem w rodzinne strony i pierwszy raz od niepamiętnych czasów cieszyłam się na święta i odwiedziny w domu rodzinnym. Nie czułam smutku i żalu. A to wszystko dzięki Wojtkowi, który nie dawał o sobie zapomnieć, ani na moment. Na moje nieszczęście – Maciek też, nie dawał o sobie zapomnieć. Zdarzało się, że był on powodem kłótni z Włodarczykiem, na całe szczęście udawało mi się, to wszystko obrócić w żart.

***
Odkąd pamiętam, zawsze wolałam święta Wielkiejnocy niż Bożego Narodzenia. W sumie sama nie wiem dlaczego, ale po prostu tak było. Przede wszystkim, te święta były szczególne bo Dagmara po raz kolejny była w ciąży i razem z Michałem, zdołali mnie już uświadomić, że zostanę matką chrzestną. Cały wolny czas wypełniał mi Oli, z którym codziennie chodziłam na boisko, by mógł razem z kolegami pograć w piłkę, bo jak sam stwierdził – chcę być sławny jak jego tata – ale on woli być piłkarzem. Przynajmniej więcej zarobi. Włodarczyk prawie codziennie dzwonił lub pisał. Michał, który dowiedział się o nas, na początku nie ukrywał swojej złości. Nie jestem do końca pewna, na kogo bardziej był wściekły, ale jak zwykle z pomocą przyszła Dagmara, która akurat Wojtka uwielbiała chyba najbardziej ze wszystkich. Wszystko w końcu toczyło się tak jak powinno. W prawdzie dalej brakowało mi Andrzeja, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Przynajmniej tak myślałam.

***
W Poniedziałek Wielkanocny jak zwykle w rodzinie Winiarskich bywa – obudził mnie kubeł zimnej wody. Mój ukochany bratanek, wstał bladym świtem, tylko po to by ochlapać – zgodnie z tradycją – swoją ukochaną ciocię. To dopiero był początek wojny. Po dokładnym upewnieniu się, że mój brat śpi, razem z Oliwierem na palcach jak małe dzieci powstrzymując się od śmiechu wylaliśmy na śpiącego Winiara, cały 5 litrowy baniak. Dagmara, która krzątała się od samego rana po kuchni oczywiście nie była niczego świadoma, aż do momentu, gdy nie zobaczyła mnie uciekającej gdzie pieprz rośnie. W przelocie zdążyłam narzucić na siebie gruby sweter, który wisiał w przedpokoju i w pidżamie ze swetrem na ramionach wybiegłam na podwórko przed domem. Po chwili z butelką wody w okół domu zaczął mnie gonić Winiar i Oli. Dagmara przyglądała się naszym poczynaniom przez kuchenne okno i nie ukrywała rozbawienia. W pewnym momencie spostrzegłam, że pod bramę podjeżdża dobrze znane mi auto. - O nie, nie! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że podbiega do mnie Włodarczyk z Wroną z butelkami wody. Wrona zdążył mnie złapać i wylać na mnie całą zawartość butelki. Podeszłam do bratanka, który stwierdził, że nie ma sensu już mnie oblewać, skoro jestem mokra i wzięłam od niego małe wiadro z wodą. Kiedy Wrona odwrócony był tyłem do mnie i witał się z Winiarem, ja potraktowałam go kubłem – no dobra kubełkiem, ale mimo to dość sporym – zimnej wody. Po chwili zorientowałam się, że zaraz kolejny strumień wody może polecieć przez moje ciało, gdy zobaczyłam zbliżającego się Włodarczyka. Nie wiele myśląc podbiegłam do przyjmującego i podskakując spowodowałam, że butelka z wodą, która była już wymierzona w moją stronę, obróciła się i wylądowała na jego głowie, oblewając go całego. Na jego reakcje nie musiałam długo czekać, przerzucił mnie sobie przez ramię i po chwili przy całkowitej aprobacie mojego brata zaniósł mnie do domu, gdzie po kilkunastu sekundach wylądowałam w wannie. Wojtek mnie trzymał, Winiar oblewał wodą, a Wrona. Wrona robił zdjęcia dla potomnych like always.

***
Gdy w końcu wesoła gromadka, dała mi spokój poszłam do swojego pokoju by przebrać się w suche ciuchy. Po kilku minutach, do pokoju zapukał Wojtek, który po przebraniu się, w końcu przyszedł się przywitać. Nie ukrywałam radości na jego widok. Wręcz przeciwnie. Gdy w końcu byliśmy sami w pokoju, rzuciłam mu się na szyje i zaczęłam go obdarowywać buziakami.
  • Wariatko, udusisz mnie. - powiedział śmiejąc się.
  • Trudno. - powiedziałam i napierając na niego, zmusiłam aby razem ze mną położył się na niewielkim łóżku. - Tęskniłam za Tobą.
  • Bardzo? - zapytał, a w jego oczach zobaczyłam te cholerne chochliki, które gdyby mogły to by zaraz wyskoczyły.
  • Tak bardzo. - wyciągnęłam ręce w celu pokazania jak cholernie mi go brakowało. Mój gest wywołał jeszcze większy śmiech u przyjmującego i nie wiedząc kiedy leżałam mocno przytulana przez Włodarczyka.
  • Ja też, dlatego przyjechałem.
  • To dobrze. Tylko dzisiaj jest spęd rodzinny i oprócz rodziców Dagmary, będzie też moja babcia. - powiedziałam lekko przygryzając ze zdenerwowania wargę.
  • To źle, że będzie?
  • Nie. To znaczy, babcia Hela jest genialna, ale może zadawać nie wygodne pytania.
  • Jakoś sobie poradzimy. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło, a na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. - Lubię jak się uśmiechasz. Wiesz.. Wrona z rodzicami jest u dziadków.
  • Domyśliłam się, kiedy was zobaczyłam.
  • Porozmawiaj z nim. Wiem, że jest Ci ciężko bez niego, dużo się wydarzyło, ale jednak jesteście przyjaciółmi. - powiedział.
  • Przyjaciele w siebie nie wątpią.
  • Agata zwątpiła, a jednak jej wybaczyłaś.
  • To całkiem co innego. - powiedziałam i podniosłam się z łóżka. Złapał mnie za rękę i usadowił sobie na kolanach.
  • Anka, ja wiem, że on jest dla Ciebie ważny. Chciałbym być kiedyś tak ważny jak on. - powiedział patrząc mi w oczy.
  • Jesteś dla mnie ważny. - powiedziałam opuściwszy wzrok, poczułam jak oblewa mnie rumieniec. Włodarczyk nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał tej sytuacji. Kciukiem podniósł moją brodę i zmusił bym spojrzała mu w oczy.
  • Wiem, że nie zawsze była to czysta przyjaźń, ale wierzę, że od pewnego momentu to się zmieniło i że Wrona był tylko Twoim przyjacielem.
  • Skąd wiesz? - zapytałam przerażona.
  • Czy to ważne? Domyśliłem się, po imprezie w klubie. Nie ważne. Porozmawiaj z nim. Widzę jak się miotacie, nie powiem, że nie jest to dla mnie dziwna sytuacja, ale..
  • Ale?
  • Wrona to Wrona. Dobrze wiemy, że gdyby chciał się mieszać, to by to robił. On traktuje Cię jak siostrę. Ty jego jak brata. Przyzwyczaję się do tego. Poza tym, sam przyjaźnie się z byłą dziewczyną, więc widocznie przyjaźń damsko-męska istnieje. - dodał.
  • Paulina? - zapytałam.
  • Tak. - odpowiedział i pocałował mnie w skroń. - Idź się z nim zobacz. Chcesz to Cię tam zawiozę teraz, by nikt nie zdążył Cię po drodze oblać wodą, ale porozmawiajcie, bo nie chce Cię takiej widzieć. - przytulił mnie mocno do siebie, a ja stwierdziłam, że najpierw muszę się nim nacieszyć, co najwidoczniej spodobało się przyjmującemu bo już po chwili zaczął mnie całować.

***
Było dobrze po godzinie 12, gdy zeszłam z Włodarczykiem z powrotem na dół. Okazało się, że rodzice Dagmary oraz babcia Hela już byli. Helenka – jak mówiła Dagmara – od razu wzieła się za Włodarczyka i po 15 minutach był już jej ulubieńcem. Przyglądałam się temu z wielkim zaciekawieniem, ponieważ zawsze za idealnego kandydata na przyszłego nowego wnuka uważała Olka albo Wronę - pewnie dlatego, że tylko z nimi mnie widywała. Jednak Wojtek skradł całkowicie serce babci Heleny, która zdążyła już mnie uświadomić, że jeżeli ja za niego nie wyjdę to ona się w okół niego zakręci, a po jej śmierci będzie miał chociaż fajną emeryturę po niej. Pozostawiając Wojtka w całkiem dobrych rękach, pożyczyłam auto od Michała i postanowiłam spotkać się z Andrzejem. Nim wyszłam, powiedziałam Włodarczykowi, że wrócę jak najszybciej się da i że mam nadzieję, że mi ufa. W odpowiedzi przyjmujący tylko uśmiechnął się do mnie, co potraktowałam jako znak, że wie, że ja i Wrona to przeszłość.

***
Gdy podjechałam pod blok na jednym z bydgowskich osiedli, przeszedł mnie strach. Bałam się porozmawiać z Andrzejem. Przede wszystkim, bałam się, że coś nie dobrego mógłby się wydarzyć i zepsuć sielankę, która właśnie trwała w moim życiu. Niepewnie sięgnęłam po telefon i wybrał numer do środkowego.
  • Ania? Stało się coś? - zapytał, gdy odebrał telefon.
  • Cześć. W zasadzie to nie. Jestem pod blokiem babci Jadzi i pomyślałam, że może miałbyś ochotę przejść się na boisko tak jak za starych dobrych czasów? - zaproponowałam.
  • Jasne. Poczekaj na mnie, już schodzę. - odpowiedział. Siedząc w aucie, czekając na Wronę, napisałam wiadomość Wojtkowi, że może mnie trochę nie być. W odpowiedzi dostałam wiadomość, która wskazywała na to, że mam się niczym nie przejmować, bo on nigdzie się nie wybiera dzisiaj. - Dobrze wiedzieć – powiedziałam do siebie i usłyszałam lekkie stukanie w szybę. Odwróciłam się i zobaczyłam Andrzeja, który stał tuż obok auta. Odpięłam pas, wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i zabrawszy torbę z siedzenia pasażera, wysiadłam z auta.
  • Cześć. - powiedział środkowy, całując mnie w policzek. - Dziękuję, że jednak chciałaś się ze mną spotkać. - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Chwyciłam go pod rękę i zmierzyliśmy w kierunku boiska szkolnego. Po drodze rozmawialiśmy tak jakbyśmy byli zwykłymi znajomymi, opowiadaliśmy sobie jak minęły święta. Wrona opowiadał o tym co się działo u niego przez ostatnie dwa tygodnie, ja opowiadałam o tym jak Olek po raz kolejny po pijanemu próbował się oświadczyć Agatce. Gdy doszliśmy do boiska, usiedliśmy na schodach, przed budynkiem szkoły. W pewnym momencie zapanowała nie zręczna cisza. Nikt z nas na początku nie miał odwagi jej przerwać. Andrzej okazał się jednak mniej spięty całą sytuacją niż ja.
  • Ania, przepraszam. - powiedział. Naprawdę, najmocniej na świecie przepraszam. Wiem, że to tylko słowa i musi minąć wiele czasu byś mogła mi znowu zaufać, ale przyjaźnimy się tyle lat. Nie chce tego tracić, przez jakąś panienkę.
  • Myślałam, że Ty ją kochasz. - popatrzyłam na niego pytająco, a on zaczął się śmiać.
  • Nie, nie kocham. Nie wiem dlaczego z nią jestem. Cóż jestem, ale ustawiłem ją do pionu, obiecała, że się od Ciebie odczepi.
  • Mam nadzieję. - powiedziałam przyglądając się swoim butom.
  • Jest szansa, że kiedyś mi wybaczysz? - zapytał po chwili. Popatrzyłam na niego i wiedziałam, że ta cała sytuacja też mu ciąży.
  • Powiedzmy, że zapomniałam o tym nie porozumieniu. - powiedziałam posyłając mu kuśtyka w bok. - Ale jeżeli jeszcze raz zwątpisz w moją szczerość to przyrzekam Ci, że nawet na łożu śmierci się do Ciebie nie odezwę. - powiedziałam patrząc na niego surowym wzrokiem. Wyraz mojej twarzy wywołał u niego śmiech.
  • Idziesz na ciasto do babci Jadzi? - zapytał gdy w końcu przestaliśmy się śmiać.
  • Myślę, że w końcu Ty musisz odwiedzić babcię Helenkę, bo w innym przypadku Wojtek Ci ją odbije. - powiedziałam rozbawiona, a Wrona w oka mgnieniu chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę bloku swojej babci, gdzie stało moje auto.
***
Po południu razem z Wroną wróciliśmy do domu na Łęcznej. Nasz widok, pogodzonych i roześmianych był dla wszystkich nie małym zaskoczeniem, ale i ulgą na raz. Były to pierwsze święta od śmierci rodziców, które mijały mi w przyjemnej, rodzinnej i wesołej atmosferze. Babcia Hele była wniebowzięta. Z jednej strony siedział obok niej Andrzej, z drugiej Wojtek i na zmianę zabawiali najstarszą z rodu Winiarskich. Potem do nich dołączył się tata Dagmary oraz Michał, a ja razem z Dagmarą poszłam ukroić ciasto i przygotować kawę i herbatę dla każdego.
Późnym popołudniem razem z Olim, Wroną i Włodarczykiem udaliśmy się na boisko. Całe popołudnie Oliwier truł aby ktoś z nim poszedł pograć w piłkę, a jako, że miał dwóch wujków, którzy go odwiedzili to nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy iść z młodym Winiarskim na boisko. Zabawa trwałaby w najlepsze zapewne kilka godzin, gdyby nie tata Andrzeja, który poprosił go aby zawiózł już jego i mamę z powrotem do Warszawy. Razem z Wojtkiem i młodym Winiarskim, odprowadziliśmy Andrzeja pod blok i pożegnawszy się z nim poszliśmy w kierunku mojego domu. Po drodze Wojtek z Olim cały czas się wygłupiali. Mały był nim oczarowany.
  • Wujku, lubisz moją ciocię? - zapytał Wojtka nieoczekiwanie Oliwier.
  • Młody, od kiedy Ty do mnie ciociu mówisz? - zapytałam zszokowana.
  • Od kiedy spotykasz się z Włodarczykiem. - odparł ośmiolatek, a moje oczy gdyby mogły to by wyszły. - No co! Nawet tata z mamą tak mówią! - krzyknął oburzony.
  • Dobrze wiedzieć.
  • To kiedy się z nią ożenisz? - zapytał nagle Włodarczyka. - Ona nie będzie wiecznie wolna. - Włodarczyk zaczął się śmiać, a ja miałam ochotę zabić bratanka i schować się pod ziemie.
  • Kiedyś na pewno. - powiedział przyjmujący posyłając mi przy okazji pełen rozbawienia uśmiech.
***
Wieczorem, leżąc na łóżku w moim pokoju, bawiłam się włosami chłopaka, który co chwile skradał mi całusy i coraz mocniej przytulał się do mnie. Było dobrze, byłam szczęśliwa i nie miałam zamiaru tego psuć, tracić, ani tym bardziej nikomu oddać. Cieszyłam się z każdej chwili spędzonej z nim, kiedy był obok było najlepiej.
  • Dobrze mi z Tobą wiesz? - powiedział wyrywając mnie tym samym z głębokich przemyśleń. Popatrzyłam na niego i znów utonęłam w jego oczach.
  • Wiem. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
  • Pojedziesz ze mną jutro do Andrychowa? Na jeden dzień. Później wrócisz do Warszawy, a ja do treningów.
  • Po co? - spytałam nie ukrywając zaskoczenia.
  • Julka wygadała się mamie i męczy mnie już od miesiąca, że mam Cię przywieźć. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
  • Muszę?
  • Musisz – powiedział, zamykając mnie w swoich ramionach i całując w czoło. - Nie bój się, moja rodzina nie gryzie. - dodał, a po chwili na jego twarzy pojawił się ten cwaniacki uśmiech.
  • Mhm, mhm. - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie by skraść mu buziaka.   
***

chujnia,chujnia,chujnia,chujnia!

dodaje 10 wypociny. 
tak nie zadowolona to nie byłam chyba nigdy. 
rozdział bardzo przesłodzony, ale to ma sens ( tzn. ja wierzę w to, że z czasem to będzie miało sens) 
przepraszam wszystkich, którzy się zawiodą. 
dziękuję za miłe słowa i komentarze. 
zapraszam na coś nowego - 
www.say-that-something.blogspot.com 
- dla osób które odgadną głównego bohatera - uznanie moje i Empty, której zajęło to kilka dobrych minut. 

rozdział miał być wczoraj, ale zmęczenie wzięło nade mną górę. 
rozdział tak naprawdę miał być po majówce - ale obiecałam jednej takiej, że jak zdam to dodam. 
więc dodaje i dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciuki! 

Pozdrawiam, odpocznijcie! 

W.

19 komentarzy:

  1. zakochałam się normalnie w tym opowiadaniu :D jaką oni są fajną parą :) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. UWAGA! ZACZYNAM OD KOŃCA!
    Nie moja wina ze nie wiem gdzie leży Bleiburg.. to znaczy teraz już wiem, no ale kminisz o co chodzi! Także każdy kto odgadnie kim jest główny bohater - nagroda!

    Cuuudownie tak słodko. Ale wiesz, że ja tak lubię :)) tyle razy powtarzałam już że Wojtek jest tu taki mega! Ale powtórzę to jeszcze raz: Wojtek jest tu taki meeeega!
    Dobrze, że Winka pogodzilła sie z Wroną, ale wiem co za niedługo będzie sie dziać (spoko, nie będę spilerem) i troszkę się obawiam...

    Pa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opowiadanie:) Czekam na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. WEEEZ XD BOMBA JEST. MI SIE TWOJE OPOWIADANIE BARDZO PODOBA I WCALE NIE JEST CHUJNIA. XDD
    No coz skoro dzieci tak mowia to czekam na slub xd
    czekam na kolejny BOSKI rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka Chujnia? Chujnie masz u mnie na blogu z porownaniem z Twoim Blogiem. Babcia Helena przypomina mi moja ale tylko troszeczke xD "(...)zdążyła już mnie uświadomić, że jeżeli ja za niego nie wyjdę to ona się w okół niego zakręci, a po jej śmierci będzie miał chociaż fajną emeryturę po niej. "Hahahhaha made my day! Kocham Twojego bloga i naprawde nie moglam sie doczekac tego rozdzialu tak jak nastepnego! Pisz szybko nastepny! :D
    Pozdrawiam i weny zycze ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku Winka kocham Cię normalnie :D
    soł słit *.* XD
    Czekam na więcej i zapraszam do siebie ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Z rozdziału na rozdział wciągam się coraz bardziej :) zapraszam do siebie na dziesiątkę http://jedenkrokwystarczydoszczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Antek? A nie Oli? Ale nie ważne. Rozdział zajebisty i czkm na następny :)
    Zapraszam do siebie http://corkademeter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację! Dziękuję za info i już poprawiam!

      Usuń
  9. Nie narzekaj ! :P Rozdział, jak zwykle świetny, cudowny i wspaniały ♥ Włodarczyk taki trochę zbyt wyrozumiały, a potem może się to na nim w przyszłości źle odbić. Czuję, że Wrona może jednak namieszać, a sama nie wiem, za którym jestem :D Świetny moment, gdy Wojtek mówi, że kiedyś na pewno będą małżeństwem :) Babcia Helenka wymiata ! :D Czekam na poznanie przyszłej rodzinki :> Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział bardzo fajny.
    Dobrze,że do Ani powoli dociera to że Wojtek jest dla niej ważny
    po majówce czekamy na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ci dam chujnia! Mam takie wrażenie, że jak autorowi nie podoba się to co napisał to czytelnicy są jednak bardzo zadowoleni. Przynajmniej mi się bardzo podobało.o
    Podobne jak Wojtek nie lubię Glee, jakoś mi ten serial nie podchodzi. Widzę, że nie tylko ja wole Wielkanoc od Bożego Narodzenia :)
    Babcia Hela jest przegenialna.
    Twoje opowiadanie przeszło porządną metamorfozę- początkowo było smutne i takie trochę depresyjne(?) a teraz jest niemal sielankowe i wesołe. Tak trzymać. Tylko czemu mam wrażenie, że coś się w końcu sknoci...
    p.s. dalej obstawiam, że Wrona i Golum to jakaś daleka rodzina :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie porzygajcie się nad zachwytem tego bloga. Autorka zapewne nie zna poprawnej polszczyzny, zasad ortografii, gramatyki, a o samym języku czy też stylu - którego tutaj nie ma, nie będę wspominać. Gdybyś chociaż kopiowała innych pomysły dobrze, a Ty zrzynasz od innych i jeszcze psujesz to tak dramatycznie. Normalnie żal. Szkoda mi tych wszystkich, którzy myślą, że to sama napisałaś. Założę się, że jesteś tępą, grubą lalą, która całe dnie spędza jak nolife przed komputerem i Twoim jedynym życiem jest internet. Może w końcu warto się zastanowić czy to ma sens, albo stwórz coś oryginalnego, aczkolwiek z takim językiem nadrabiasz tylko treścią, której defakto tutaj nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi anonimku. Powiem tak: znam Winkę jakiś czas i wszystko co napisałaś/eś jest jednym wielkim kłamstwem! Napisałaś/eś o 'zrzynaniu'.. może podasz skąd niby 'zerrżnęła'? Co? Jesteś taka/i odważna/y że piszesz z anonima? Gratuluję odwagi! Naprawdę! Gdyby ta krytyka była konstruktywna.. rozumiem. Może dasz jakieś argumenty. Zapewne ty (nie, nie będę pisać z dużych liter) nic nie robisz całymi dniami. Zapewne dla ciebie internet jest wszystkim. Zapewne ty jesteś grubą lalą i nolifem.
      Nie pozdrawiam.
      A nie, przepraszam, pozdrawiam środkowym palcem, BARDZO ODWAŻNY ANONIMIE! :***

      Usuń
    2. Po 1: "Autorka zapewne nie zna poprawnej polszczyzny" - ZAPEWNE nie zna??? Piszesz o czymś czego nie jesteś pewien/pewna?
      Podsumowanie 1: Twoja opinia jest totalnie nie wiarygodna.

      Po 2: "Gdybyś chociaż kopiowała innych pomysły dobrze, a Ty zrzynasz od innych" - Zazwyczaj jak ktoś widzi plagiat to pisze stosowną wiadomość gdzie podaje stronę, z której rzekomo się splagiatowało tekst. Ty strony nie podałaś, a wiadomość jest ewidentnie nie stosowna.
      Podsumowanie 2: Twoja opinia jest totalnie bezpodstawna.

      Po 3: "Szkoda mi tych wszystkich, którzy myślą, że to sama napisałaś." - W tej chwili obrażasz i ranisz nie tylko autorkę tekstu ale także tycz czytających, którzy uważają, że sama to napisała. W tym również MNIE! Więc przesyłam od siebie dla ciebie Wielkiego Fucka z czerwona kokardką na drugiej kostce.
      Podsumowanie 3: Twoja opinia jest totalnie bezczelna.

      Po 4: "Założę się, że jesteś tępą, grubą lalą.." - Dlaczego uważasz, że autorka jest tępa? Kilka razy było wspomniane, że studiuje prawo więc już po samym kierunku można stwierdzić, że musi posiadać niesamowitą pamięć, żeby zapamiętać te wszystkie "kruczki" i paragrafy. Nawet jeśli jest otyła (tego nie wiem) to co ma jej wygląd do bloga? Nie widzę powiązania. Jesteś nietolerancyjna. (Nie wspominając już o tym że nigdy nie widziałam grubej lalki, ale to już się nie ima tematu.)
      Podsumowanie 4: Twoja opinia jest totalnie bez dobrego smaku i pokazuje, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem.

      Nawet się nie będę wypowiadać na temat "nolife" -,- Argument odnośnie studiów prawniczych sam za siebie mówi moim zdaniem.
      Jeśli nie zgadzasz się z moją opinią "BARDZO ODWAŻNY ANONIMIE" - cytat od empty space pozwolę sobie pożyczyć ;) - to zapraszam do konfrontacji.

      Do autorki: Mi się opowieść bardzo podoba. Pisz dalej bo dobrze Ci idzie ;)

      (Nie jestem pisarzem za błędy "sory" i życzę miłej nocy ;) )

      Usuń
    3. Em, Talia!
      Popłakałam się.
      Dziękuję.

      Usuń
  13. O Boże, ale się zasłodziłam :-D ale spoko loko ja lubię jak jest sfotko <3

    Rozdział mi się cholernie podoba :-) i nie rozumiem co miał na myśli ten ANONIM, który wyraził swoje zdanie powyżej :-/ no lol

    Sam/a chyba nie potrafi pisać i po prostu jest zazdrosny :-/ no cóż, nie każdy ma do tego talent.

    Ale wracając do bloga, to wiedz, że.... będę zaglądać tu częściej :-D

    Suuuuper :-*

    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ty gadasz! Rozdział cud, miód i orzeszki! Babcia Helenka najlepsza.Tak sielanka i spokój, jak ja to lubię, ale czuję, że po tobie można się wszystkiego spodziewać i zaraz coś się stanie...:D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na V, przed chwilą dodaną...:D
    K.

    OdpowiedzUsuń
  15. kocham, uwielbiam, wielbię to opowiadanie! <3
    I Winka z Włodarczykiem mają byc tacy kochani zawsze, zawsze, zawsze <3
    I proszę nooo, niech już między nimi się nic nie dzieje, proszę <3
    N.

    OdpowiedzUsuń