sobota, 25 kwietnia 2015

Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą.

UWAGA!

PRZED PRZYSTĄPIENIEM DO CZYTANIA ROZDZIAŁU NUMER 9 ZALECA SIĘ:
  • NIE SPOŻYWAĆ JEDZENIA
  • NIE PIĆ
  • NIE POSIADAĆ OSTRYCH/CIĘŻKICH/NIEBEZPIECZNYCH NARZĘDZI WOKÓŁ SIEBIE
  • NIE ROBIĆ 15 CZYNNOŚCI NARAZ

PO PRZECZYTANIU PROSI SIĘ O:
  • NIE BLUZGANIE
  • NIE NADUŻYWANIE NIE CENZURALNYCH SŁÓW
  • NIE SZUKANIE MNIE W CELU ZABICIA (tak Empty kieruję to głownie do Ciebie)
  • NIE DZWONIENIE DO PSYCHIATRYKA BY MNIE STĄD ZABRALI.

W DALSZEJ CZĘŚCI ZNAJDUJĄ SIĘ SŁOWA, OGÓLNIE OKREŚLANE JAKO WULGARYZMY.

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

***

Leżałam w swoim pokoju, patrzyłam się w sufit i miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Ja Anna dotknęłam dna. Dna, dnów. Nie było już dla mnie ratunku. Coraz bardziej łapałam się na tym, że mimo wszystko brakuje mi tego palanta. Nie chodziło tylko o sam aspekt fizyczny. Co gorsza brakowało mi go tak po prostu. Całkowicie zapełnił pustkę jaka we mnie była od momentu, kiedy Wrona stał się nadwornym dupkiem III Rzeczpospolitej. I teraz leżąc na łóżku czułam podwójną pustkę. Brakowało mi jego obecności w każdym tego słowa znaczeniu. Niestety byłam zbyt dumna, żeby się do tego przyznać. Nie chciałam, nie mogłam, nie potrafiłam. Z zamyśleń wyrwał mnie Wrona, który w ostatnim czasie zaczął mnie znów nachodzić. Nie pytając mnie o zdanie, położył się obok mnie. Nie miałam ochoty ani na niego patrzeć, ani tym bardziej z nim rozmawiać.
  • Bardzo interesujący sufit. - powiedział. - Ale może dla odmiany, porozmawiałabyś ze mną?
  • Nie rozmawiam ze schizofrenikami, którzy wpierdalają się do cudzego życia. Zniszczyłeś to co było między nami, po jaką cholerę wpierdalałeś się między mnie, a Włodarczyka?
  • Chciałem Cię chronić. - powiedział podniesionym głosem.
  • Jesteś w moim mieszkaniu, więc z łaski swojej – nie podnoś na mnie głosu, bo Cię z niego wywalę. - skomentowałam.
  • Winka, my naprawdę nie możemy już normalnie pogadać? Jestem dupkiem, wiem to. Jestem palantem, idiotą, zniszczyłem Ci życie. Wiem to.
  • To skoro wiesz, to możesz sobie już pójść.
  • Wiesz czego mu zazdroszczę? - zapytał, a ja popatrzyłam na niego zaskoczona. - Że Ciebie miał.
  • Też mnie miałeś, Wrona. Nawet kuźwa bardziej niż on. Ty to spieprzyłeś. - powiedziałam wściekła i odwróciłam się do niego plecami.
  • Nie, Ania. Nigdy nie patrzyłaś na mnie tak jak na niego. Nigdy nie obdarowałaś mnie tak pięknym uśmiechem jaki widocznie był zarezerwowany, dla kogoś takiego jak on. Ty tego nie widzisz, ale ja to widzę doskonale. Zapewne nie zna Cię tak dobrze jak ja, ale to kwestia czasu. Kiedyś to on będzie Cię znał najlepiej z nas wszystkich. Wiem, że spieprzyłem to co było między nami, ale wiesz co?
  • Co? - powiedziałam ze łzami w oczach.
  • Nie żałuję. Bo przynajmniej wiem, że on da Ci to czego ja nigdy bym Ci nie dał. Nigdy nie byłabyś przy mnie tak szczęśliwa. Możesz uważać mnie za dupka, ale myślałem, że tak będzie lepiej, że on nie jest Ciebie wart. Pomyliłem się. - powiedział, widziałam, że naprawdę było mu przykro.
  • To już i tak niczego nie zmienia. - dodałam podnosząc się z łóżka. - Mógł powiedzieć Michałowi, że się spotykamy.
  • Jaka Ty jesteś uparta! Ile razy Olkę opierniczałaś, że zachowuje się jak dziecko, obrażając się o byle co na Karola, no ile? - popatrzył na mnie marszcząc brwi.
  • To co innego. Nie porównuj mnie do Olki. Ona czasami zachowuje się irracjonalnie. - broniłam się.
  • A Ty jak 12 letnie dziecko. Anka, jesteś dorosła, rozważna. Chociaż nie. Ty nie jesteś rozważna, Ty przy mnie byłaś rozważna. Przy nim znów zaczęłaś być, tą samą stukniętą dziewczyną co przed śmiercią rodziców. Ogarnij się! Porozmawiaj z nim.
  • Nie dręcz mnie już bardziej. - poprosiłam i przytuliłam się do siatkarza.
***

W połowie lutego rozpoczął się nowy semestr akademicki. Na moje i Agaty nieszczęście codziennie spotykałyśmy Marlenę. Nie dość, że musiałam ją widywać na wszystkich możliwych imprezach, to jeszcze "miałam ją" na codzień na uczelni. Na jej widok uciekałam – no przynajmniej się starałam. Robiłam wszystko by być dla niej miła, ale naprawdę – nie dało się! To było ponad moje siły. Włodarczyk nie odezwał się do mnie ani razu, od momentu, kiedy zobaczył mnie przytulającą się do Wrony. Nie miałam siły mu tego tłumaczyć. Nie czułam się winna. Wręcz przeciwnie, byłam cholernie zadowolona, że w końcu dał mi spokój. Przynajmniej tak sobie wmawiałam.

***

W piątkowe popołudnie wleciałam do mieszkania. Wróciłam z uczelni obładowana książkami, laptopem i stosem makulatury. Pośpiesznie zdjęłam buty i kurtkę, po czym szybko weszłam do salonu,w którym od kilkunastu minut odbywała się impreza. No dobra. To nie była impreza. To był zlot mężczyzn, którzy okupowali mi salon i panienki klejącej się do wszystkiego. Mianowicie – Wrona, Kłos, Włodarczyk, jakiś dwumetrowiec i jakaś panna, która wyglądała jak bliźniaczka wybranki Wrony. Grali w fifę. Zapewne zaczęłabym się zastanawiać co oni robią w naszym mieszkaniu, ale bardziej byłam zainteresowana Marleną, która schodziła z góry.
  • Kto Ci pozwolił wejść do mojego pokoju? - powiedziałam.
  • Chciałam skorzystać z toalety. - odpowiedziała. Byłam na tyle zmęczona, że nie miałam ochoty kłócić się z kimś, komu głowa najwyraźniej służyła jako element dekoracyjny. Po chwili przedstawiłam się kolejnemu olbrzymowi. Niejaki Kamil Kwasowski - odwieczny przyjaciel Włodarczyka - razem ze swoją dziewczyną, przyjechali do nas na imprezę. Jako, że na wieczór byłam już umówiona, po przywitaniu się z wesołą gromadką udałam się na górę do swojego pokoju. Rozpakowałam torbę, odłożyłam laptopa na miejsce, a makulaturę położyłam na biurko. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 17.34. Miałam trochę ponad godzinę na wyszykowanie się. Wyciągnęłam z szafy t-shirt, jeansy oraz czarną, koronkową bieliznę. Poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam do wanny. Leżałam w wodzie, aż zaczęła się robić chłodna. Myślami krążyłam w okół Włodarczyka, który wyglądał dzisiaj jak grecki bóg seksu. Udawanie, że jest mi obojętny było cholernie trudne. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Ciągnęło mnie nie miłosiernie do niego. - Winiarska, ogarnij się – powiedziałam do siebie. W samej bieliźnie weszłam z powrotem do swojego pokoju. Wzięłam balsam do ręki i "na stojąco" zaczęłam dokładnie kremować skórę swojego ciała. Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim biodrze. Podskoczyłam. Po chwili zorientowałam się, że ową osobą był nikt inny jak sam Włodarczyk. Posyłał mi to swoje cwaniackie spojrzenie, zjadając mnie przy tym wzrokiem.
  • Bardzo lubię ten komplet bielizny. - powiedział mi do ucha, opuszczając jedno ramiączko biustonosza na dół. Po chwili po czułam jak całuje mnie po ramieniu i zaczyna po woli kierować się w stronę szyi. Zamarłam. Nie potrafiłam go odepchnąć. Nie chciałam. Przyciągając mnie do siebie, przeniósł mnie na łóżko i zawisnął nade mną. Patrzył mi głęboko w oczy i zapytał gdzie się wybieram.
  • Jadę do Maćka. - powiedziałam. Poczułam jak przyjmujący mocniej zaczął trzymać mnie za nadgarstki. Gdy zobaczył, że sprawia mi ból tym uściskiem, podniósł się i oparł się plecami o plecy.
  • Po co? W tym nigdzie nie pojedziesz. - powiedział, a ja prychnęłam.
  • Po pierwsze – nie jadę w samej bieliźnie, po drugie – nie będziesz mi mówił co mam ubierać, po trzecie – jadę do niego bo ma mi pomóc w dostaniu się na konferencje dotyczącą medyczno-moralnych i medyczno-prawnych aspektów.
  • Jak w tym jedziesz, to na pewno Ci pomoże. - powiedział, a ja poczułam jak ogarnia mnie złość. Po chwili posłałam mocnego plaskacza przyjmującemu i ani się zorientowałam, nie było go już w pokoju.
***
  • No dobrze, rozumiem o co Ci chodzi. - powiedziałam do Maćka. - Ale popatrz na to nie od punktu medycznego, lecz prawnego. Idziesz sobie na operację i bez Twojej zgody pobierają Ci jakiś fragment Twojego ciała.
  • Komórki, Ania. Komórki. - poprawił mnie i z powrotem wrócił do kreślenia czegoś na kartce papieru.
  • Dobrze. KOMÓRKI. - powtórzyłam poirytowana. - Mimo wszystko chciałabym, aby zostały one na swoim miejscu. Ta kobieta nic z tego wtedy nie miała. Widzisz co tutaj jest napisane? - wskazałam palcem na wydrukowany z internetu artykuł. - Jej rodzina po 20 LATACH dowiedziała się o tym.
  • Ale Anka to miało wpływ na rozwój medycyny.
  • Dobrze, ale to było bez prawie. No wybacz, ale jakby od cieli Ci penisa dla celów naukowych to nie byłbyś zadowolony. - skwitowałam, a mój "nauczyciel" zaczął się śmiać.
  • Ania nie mieszajmy do tego narządów płciowych – powiedział z uśmiechem. - Co proponujesz?
  • Regulacja prawna, która będzie zezwalała na pobranie komórek od zmarłych ludzi w celu dalszego rozwoju naukowego, pod warunkiem uzyskania wcześniejszej zgody tak jak przy transplantacji?
  • W końcu zajarzyłaś o co chodzi. - uśmiechając się przybliżył się do mnie i zaczął tłumaczyć mi na czym konkretnie polegały badania, co to są komórki HeLa i ogólnie pokazywał mi "zawiłość" całej sprawy z medycznego punkty widzenia. Był cholernie przystojnym, kulturalnym, dobrze wychowanym i co najważniejsze! MĄDRYM mężczyzną. Dobrze czułam się w jego towarzystwie, nadawałam z nim na tych samych falach i nie czułam się przy nim skrępowana. Co ważne – nie myślałam przy nim o Włodarczyku. No dobra. Prawie nie myślałam. Do póki Maciek nie przysunął się na tyle blisko bym doskonale mogła poczuć jego perfumy. To był dokładnie ten sam zapach. Ten idealny zapach, który podświadomie kojarzyłam tylko i wyłącznie z przyjmującym.
  • Ładne perfumy. - powiedziałam, kiedy w końcu ocknęłam się z bujania w obłokach.
  • Prezent od byłej dziewczyny. - powiedział przeszywając mnie wzrokiem.
  • Miała dobry gust. - dodałam i powróciłam do komórek HeLa, które były główną gwiazdą piątkowego wieczoru.
***

Było przed północą, kiedy postanowiłam wrócić do swojego mieszkania. Po cichu miałam nadzieję, że Włodarczyk jeszcze będzie u mnie i będę mogła z nim chociaż chwilę porozmawiać. 15 minutowa kłótnia z przyszłym lekarzem, zakończyła się moją kapitulacją i chcąc nie chcąc, musiałam pozwolić, aby odwiózł mnie do domu. Kiedy brunet odwoził mnie swoim Audi, pod blok w którym mieszkałam, dostałam SMSa od Włodarczyka. Pytał za ile będę, chciał pogadać. Nie wiem dlaczego, ale odpisałam mu by wyszedł przed blok i na mnie poczekał. Jakaś niepohamowana we mnie siła, jakiś chochlik wmawiał mi, że muszę go zobaczyć. Chciałam znaleźć się w jego ramionach i opowiedzieć mu wszystko. Przeprosić i dać mu się wytłumaczyć. Chciałam z nim to jakoś wyjaśnić. Nie zauważyłam, kiedy stałam na parkingu przed blokiem. Podziękowałam Maćkowi za pomoc i podwózkę i już miałam wysiąść z auta, kiedy brunet przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Szybko odepchnęłam go od siebie i popatrzyłam zszokowana.
  • Przepraszam. - powiedział natychmiast.
  • Nie rób tego więcej. - skomentowałam i szybko wysiadłam z auta. Szybkim krokiem, ze wzrokiem wbitym w ziemię kierowałam się w stronę klatki schodowej. Po chwili zobaczyłam przed sobą wściekłego Włodarczyka, który z impetem wszedł do wnętrza klatki. Pobiegłam za nim.
  • Poczekaj! - krzyknęłam, kiedy znalazłam się już w środku. Przyjmujący odwrócił się i zszedł kilka schodów niżej. Stał przede mną, a w jego oczach widziałam gniew.
  • Wyjaśnijmy sobie jedno. Było miło, ale nie będę uganiał się za dziewczyną, która nie wie czego chce, która spotyka się z innymi.
  • Ja się z nim nie spotykam do jasnej cholery!
  • Nie interesuje mnie to. - powiedział obojętnie. - Rób co chcesz, jesteś wolna, przecież tego chciałaś. Wolności, braku zobowiązań.
  • Porozmawiaj ze mną. - poprosiłam i powstrzymywałam się aby łzy nie napłynęły mi do oczu.
  • Idź porozmawiać z Maćkiem. Widocznie z nim wszystko jest fajniejsze. - powiedział i wszedł do mieszkania.
***

Po pamiętnej rozmowie z Wojtkiem pozostał tylko kac. Ten mentalny, ale też fizyczny. Tamtego wieczoru, w mieszkaniu nr 15 odbywała się jedna wielka libacja alkoholowa. Ofiarą mojej nie doli stał się Kwasu, który po części był sam sobie winien – nie chciał uwierzyć, że jestem w stanie go przepić. Nie przepiłam go, ale za to razem się ściopraliśmy. Tak – ściopranie to najtrafniejsze określenie stanu w jakim się znalazłam. Pierwszy raz w życiu umierałam. Nie wiem, kiedy impreza się skończyła, nie wiem kiedy wszyscy się zebrali ponieważ zaczęłam funkcjonować dopiero w niedziele rano. Dziewczyny chociaż raz mogły się ze mnie nabijać, ale nie robiły tego. Ważniejsza okazała się dla nich przyczyna moich i Włodarczyka docinek na okrągło. Podobno skakaliśmy sobie całą imprezę do gardła. Kwasu raz interweniował bo obawiał się, że się zabijemy kiedy to Włodarczyk powiedział, że to nie faceci są jak toalety, ale kobiety. ( Faceci są jak toalety. Jedni zasrani, drudzy zajęci). Nie chciałam wiedzieć, jak bardzo się z nim kłóciłam. Chciałam zapomnieć i zaszyć się najdalej, gdzie się tylko dało.

***

Marzec dobiegał końca, do świąt Wielkiejnocy pozostało ponad 2 tygodnie, a ja krążyłam jak totalne zombie między uczelnią, biblioteką, a mieszkaniem Olka i Maćka, przygotowując się do wzięcia udziału w konferencji. Możliwość wyjechania na prestiżową konferencję do Stanów Zjednoczonych i reprezentowania uczelni nakręcała mnie jeszcze bardziej. Było wiele chętnych osób. Miałam mało czasu, więc odmawiałam sobie takich przyjemności jak sen czy jedzenie. Odbiło się to na moim zdrowiu w poważny sposób, ale byłam gotowa poświęcić wszystko. Z Wojtkiem widywałam się rzadko – w zasadzie w nielicznych sytuacjach, kiedy nagle wpadałam do mieszkania po jakieś materiały, a on akurat był razem z resztą "światy" u mnie. Nie rozmawialiśmy ze sobą – jeżeli już zaczynaliśmy, kończyło się to kłótnią, docinkami i "niezłym kwasem".
Męczyło mnie to cholernie. Chciałam z nim w końcu wszystko sobie wyjaśnić, chciałam normalnie funkcjonować. Chcąc nie chcąc, byliśmy skazani na swoją obecność. Na dwa tygodnie przed świętami, kiedy w końcu miałam poznać wyniki rekrutacji dotyczącej udziału w konferencji, poprosiłam Włodarczyka, aby przyjechał do mnie do Warszawy. Na moje szczęście, mieli przerwę w meczach aż do "po świętach" więc udało mi się go namówić by przyjechał ze mną porozmawiać. Z wielką nadzieją podążałam korytarzem Wydziału Prawa, serce szalało, a ręce drżały jak opętane. Zapukałam w drzwi gabinetu dziekana i kiedy usłyszałam – Proszę – pociągnęłam za klamkę i weszłam do wnętrza pomieszczenia.

***
  • Ty szmato! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam Marlenę. - Jakim prawem ukradłaś moją pracę!
  • Masz na to jakiś dowód? - zaśmiała się.
  • Pójdziesz to odkręcić teraz! - pociągnęłam ją za rękę z całej siły w celu zaprowadzenia jej do gabinetu dziekana. Zaczęłyśmy się szarpać. Uderzyłam ją w twarz, a ona w odwecie zepchnęła mnie ze schodów. Udało mi się zamortyzować upadek, na tyle by nie uderzyć głowa o posadzkę. Poczułam ogromny ból w okolicach klatki piersiowej. Ktoś podleciał do mnie i pomógł mi wstać. Na domiar złego, jeden z wykładowców z drugiego krańca korytarza obserwował całą sytuację i kiedy w końcu z trudem wstałam na własne nogi zaprowadził mnie i "szmatę stulecia" do dziekana. Jego mina na nasz widok w po tapirowanych i rozwalonych włosach – bezcenna.
  • Panie dziekanie, ona się na mnie rzuciła! Groziła mi! Ja się tylko broniłam. - zaczęła brunetka. Po chwili zaczęła płakać i rzuciła się starszemu mężczyźnie na szyje. SERIO?!
  • Panno Winiarska, chce pani coś powiedzieć? - zapytał po chwili.
  • Ukradła moją pracę! Zrzuciła mnie ze schodów co ja mam więcej mówić?
  • Zostaje Pani zawieszona. - usłyszałam. Tłumaczenia i prośby na nic się nie zdawały. Był nie ugięty. Po 10 minutach wyszłyśmy z gabinetu dziekana. Poszłam do toalety sprawdzić swoje żebra i uda. Gdy zadzwonił Włodarczyk, który czekał na mnie pod Wydziałem, poprosiłam by wszedł do środka i na mnie poczekał. Przez tą całą sytuację całkowicie zapomniałam, że się z nim umówiłam. Po chwili do łazienki weszła Marlena z tym jej kiczowatym uśmieszkiem na twarzy.
  • Zapamiętaj sobie jedno. Ja zawsze dostaje to co chce. Mam Wronę, Twoją pracę, a jak będę chciała to i Włodarczyka sobie wezmę. - powiedziała patrząc na mnie z pogardą. Nie wytrzymałam. Po chwili poczułam ogromny ból w prawym udzie i spostrzegłam jak krew brudzi moje spodnie. Odwróciłam się w stronę brunetki i zobaczyłam jak trzyma mały scyzoryk w ręce. Chciałam jej go wyrwać, ale było za późno. Ustalmy jedno. ONA JEST PSYCHICZNIE CHORA. Przejechała sobie nim po brzuchu, pozostawiając nie dużej wielkości ranę. Na moje nieszczęście, w momencie kiedy udało mi się wyrwać tej wariatce scyzoryk z ręki, do łazienki weszła Prodziekan, a za nią Agatka.
    No to mam przejebane.
***

Z trudnością kierowałam się w stronę wyjścia. Nie słyszałam jak Wojtek mnie wołał. Poleciał za mną i złapał mnie za rękę. Myślę, że chciał powiedzieć, coś w stylu, że to ja się chciałam spotkać, a teraz go olewam, ale kiedy spostrzegł dość dużą plamę krwi na moich spodniach jedyne co powiedział, to, to że jedziemy natychmiast do szpitala. Kiedy wsiadałam do jego auta, zdjął kurtkę i ściągnął z siebie koszulę którą miął pod nią.
  • Lubię to koszulę. - powiedziałam.
  • Świetnie, kupię takich 15, ale teraz weź tą i spróbuj chociaż na chwilę zatamować to krwawienie. - Nie miałam siły się z nim kłócić. Po kilkunastu minutach byłam już w szpitalu i opierając się o przyjmującego, w oczekiwaniu na lekarza, opowiedziałam mu wszystko co się wydarzyło. Był zły, był wściekły.
  • Wojtek? - spytałam po chwili.
  • Tak?
  • Wierzysz mi prawda? Wiesz, że nie ukradłam jej tej pracy? Wiesz, że tego nie zrobiłam?
  • Nie zadawaj głupich pytań. Wyjaśnimy wszystko po weekendzie.
  • Przepraszam, że wtedy Cię nie wysłuchałam. - powiedziałam przyglądając mu się uważnie.
  • Nie martw się tym. Już mi przeszła złość na Ciebie. - powiedział i pocałował mnie w czoło. Po chwili usłyszałam jak ktoś woła moje nazwisko. Wstałam i poszłam w stronę gabinetu lekarskiego.
***

Stłuczone żebra, poobijane nogi i kilka szwów na udzie – efekt uboczny, dziewczyny Wrony. Po zapewnieniach moich i Wojtka, że od razu jeżeli coś nie pokojącego będzie się dziać, zjawię się w szpitalu, udało mi się uniknąć dłuższego pobytu na oddziale. Po zrobionej obdukcji i zgłoszeniu sprawy na policję, wieczorem wracałam z przyjmującym do mojego mieszkania. Po drodze zatrzymał się koło apteki i poszedł wykupić moją receptę. Przez najbliższe dwa tygodnie miałam się szprycować tabletkami, które miały u śnieżyć ból spowodowany stłuczeniem żeber.
  • Odwiozę Cię teraz do domu i pojadę do drugiej apteki na Poniatowskiego, bo nie mieli tego żelu, którym masz to smarować. - powiedział wsiadając do auta.
  • Nie musisz. Jutro sobie pojadę i je wykupie. - zaprotestowałam.
  • Chcę. Nie kłóć się ze mną. Pojadę po ten żel i wrócę.
  • Zostaniesz na noc? - zapytałam.
  • A chcesz żebym został?
  • Chcę.
  • To zostanę. - powiedział i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Wyciągnął telefon z kieszeni spodni i dzwoniąc zaczął kierować się w stronę mojego osiedla. - Jesteś w domu? - powiedział po chwili. - To dobrze, wyjdź przed klatkę jak możesz tak za 10 minut.
  • Z kim rozmawiałeś? - spytałam gdy skończył rozmawiać.
  • Z Olą, zejdzie po Ciebie.
  • Przecież ja umiem chodzić. Nic mi nie jest. - robiłam mu wyrzuty.
  • Nie denerwuj mnie, lekarz powiedział, że nie zostajesz w szpitalu tylko pod warunkiem, że będziesz się słuchać swojego chłopaka.
  • Nie jesteś moim chłopakiem. - powiedziałam patrząc na niego spod łba.
  • Jeszcze nie.
***

Razem z Olą weszłyśmy na górę. Nie odzywała się do mnie. Czyli już wiedziała, od Agaty. Weszłam do mieszkania, a blondynka pomogła mi się rozpłaszczyć. Nie zdążyłam wejść do salonu, kiedy zostałam zaatakowana przez Wronę.
  • Ciebie do reszty popierdoliło? Co to miało być? - wrzeszczał.
  • Nie krzycz po mnie.
  • Marlena powiedziała, że ukradłaś jej pracę.
  • Ta suka ukradła moją pracę! - nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć.
  • Wyrażaj się! Czy Ci się to podoba czy nie, to moja dziewczyna i nie życzę sobie abyś tak o niej mówiła.
  • W dupie mam czego sobie życzysz.
  • Winka co Cię opętało? - wtrąciła się Agata.
  • Ty też jej wierzysz? Ona jest psychiczna, powinna się leczyć!
  • Anka, ja wiem co ja widziałam!
  • Gówno widziałaś. - powiedziałam i poszłam do kuchni.
    Po kilku minutach do mieszkania wszedł Włodarczyk. Wrona zapytał go czy wie, co zrobiłam. Kiedy dowiedział się, że Wojtek jako jedyny mi wierzy, wkurzony wyszedł z mieszkania. Agata co chwilę mówiła mi, że mam się przyznać bo i tak prawda wyjdzie na jaw. Nie poznawałam jej. Dopiero, gdy Wojtek wydarł się na nią, że ma dać mi spokój, obrażona poszła do pokoju. Przyjmujący razem z Olą przygotowali kolację i pilnowali mnie bym ją zjadła. Potem poszłam do łazienki, chciałam wziąć ciepłą kąpiel, ale napotkałam trudność przy zdejmowaniu ubrań. Po kilku minutach z bandażami i żelem do łazienki weszła Ola. Podeszła do mnie i chciała pomóc mi w ściągnięciu ubrań.
  • Nie potrzebuję Twojej litości. - skwitowałam i miałam już jej powiedzieć by sobie poszła, gdy blondynka spojrzała na mnie i ciężko wzdychnęła.
  • Ania, ja nie wiem kto ma rację i nie trzymam żadnej strony. Nie mieszam się, nie oceniam. Daj sobie pomóc. Agata chciała, ale wie, że ani Ty ani Wojtek jej na to nie pozwolicie. Jesteśmy przyjaciółkami.
  • Szkoda tylko, że to nie mnie wierzycie. - powiedziałam i pozwoliłam blondynce pomóc sobie w przygotowaniu do wieczornej toalety. Kiedy się wykąpałam, zawołałam ją, a dziewczyna pomogła mi wyjść z wanny. Czułam się okropnie. Nienawidziłam być od kogoś zależna. Ola pomogła mi "wysmarować żebra" żelem i obwiązała mnie bandażem. Potem pod czujnym okiem Wojtka, musiałam przyjąć silną dawkę tabletek. Zostałam zmuszona do pójścia na górę, gdzie znajodował się mój pokój. Nie miałam ochoty z nikim się kłócić więc posłusznie poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Nie rozumiałam dlaczego wszyscy wierzą tej lafiryndzie. Od środka rozrywało mnie na małe kawałeczki.
  • Śpij. - powiedział przyjmujący wchodząc do mojego pokoju z poduszką i kołdrą. Kiedy zobaczył, że łzy spływają mi po policzkach usiadł na skraju łóżka, a ja położyłam głowę na jego nogach. Płakałam przy nim pierwszy raz, a on prosił bym przestała, bo nie chce mnie takiej widzieć. Zanosiłam się płaczem i nie umiałam się powstrzymać. Gładził ręką moje włosy, potem położył się obok i objąwszy mnie ramieniem zaczął całować po włosach, czole, twarzy. Ocierał moje łzy, a ja mu mówiłam jak bardzo jest mi źle. Dopiero nad ranem zasnęłam.
***

Było dobrze po 12 gdy wszedłem do małego, przytulnego pokoju na górze. Ania spała przytulona do poduszki, która znajdowała się obok niej. Wyglądała tak beztrosko, tak niewinnie, że nie miałem sumienia jej obudzić. Usiadłem na fotelu, który znajdował się niedaleko łóżka. Przyglądałem się śpiącej dziewczynie i był to widok najpiękniejszy na świecie. Ona jest najpiękniejsza na świecie. Cieszyłem się, że mogłem być blisko niej, że dziewczyna taka jak ona zwróciła na mnie uwagę. Jest najbardziej stukniętą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem. Gdy zaczynała się śmiać, wszyscy w okół niej też się śmieją. Jej nie dało się nie lubić. Jest taka szczera i prawdziwa. Po prostu jest idealna. Dla mnie jest idealna. Gdy przyglądałem się śpiącej Winiarskiej, w pewnym momencie z zamyśleń wyrwał mnie przedmiot, który leżał pod jej łóżkiem. Schyliłem się i podniosłem gruby zeszyt obszyty starym, znoszonym jeansem. Nie pewnie zajrzałem do środku i po cichu, pod nosem się zaśmiałem. Tylko ona mogła coś takiego wymyślić – powiedziałam do siebie, gdy przeglądałem pamiętnik Winiarskiej. Mnóstwo przeróżnych cytatów, zdjęć, starych biletów z wyjazdów. Każda fotografia, każdy cytat, każdy bilet, papierek – były skrupulatnie podpisane przez dziewczynę. Tylko ona mogła na coś takiego wpaść. To był jej świat, książki, podróże, Ola i Olszowa. Z tyłu zeszytu, wsadzona była złożona na kilka części kartka. Tylko Ty mogłaś to wymyślić. - powiedziałem po cichu patrząc na dziewczynę. Gdy zaczynała się przebudzać, odłożyłem pamiętnik z powrotem pod łózko i po cichu wyszedłem z pokoju, tak by nie zobaczyła, jak cholernie się o nią martwię.

***

Obudziła mnie czyjaś krzątanina. Lekko otworzyłam oczy i spostrzegłam Marlenę w swoim pokoju. Przeglądała papiery, które leżały na biurku obok laptopa. Gdy zrozumiałam co tak naprawdę dzieje się w moim pokoju zaczęłam się wydzierać na całe mieszkanie.
  • A do jasnej chropowanej cholery! Kurtyzana twoja matuchna w decybele kopana! Jolka spróchniała twojej babki, żeby ją parchy pokryły! Kij ci na monogram złotem haftowany! Ty gumo do żucia! Ja ci pokażę ty KROWO NIEBIAŃSKA! Dosyć tego! Oddawaj moją prezentację! - wrzeszczałam. Podeszłam do brunetki i szarpiąc ją za rękę wyprowadziłam ze swojego pokoju.
  • Anka puść ją. - powiedziała Agata, która przestraszona moim krzykiem, postanowiła zobaczyć co się dzieje. Stałyśmy w trójkę na dole koło schodów. Oprócz nas w salonie byli również inni, a mianowicie – Ola z Kłosem, Wojtek i Wrona. Ten ostatni podszedł i wziął Marlenę za rękę. Przytulił ją do siebie i usiedli na kanapie. Po chwili obok mnie stanął Wojtek i chyba mówił coś, że zabierze mnie do siebie. W środku aż buzowałam. Nie docierało do mnie co się dzieje. - Co ta szmata tutaj robi? - swoje pytanie skierowałam do Agaty, która patrzyła na mnie z litością.
  • Wyrażaj się! - krzyknął Wrona, a Marlena robiła z siebie ofiarę. Czułam jak całe ciało mnie boli, ale ból był niczym w porównaniu z gniewem jaki we mnie był. Po chwili środkowy podszedł do mnie, a ja w ostatnim momencie złapałam Włodarczyka, który chciał schować mnie za swoimi plecami.
  • Podaj mi to krzesełko – powiedziałam do Wojtka wskazując mały taboret który znajdował się na szafie. Przyjmujący bez pytania podał mi go, a ja postawiłam go na przeciw Wrony. Podeszłam do szafki z butami i wyciągnęłam z nich buty na największej szpilce jakie tylko miałam. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kretynkę, a ja dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że mogłam po prostu wziąć krzesło z kuchni. Mimo to, założyłam szpilki i próbując się nie zabić, stanęłam na taboreciku na przeciwko środkowego i patrząc mu w oczy, miałam ochotę go zabić.
  • Jesteś w moim mieszkaniu i nie życzę sobie być podnosił na mnie głos. - powiedziałam.
  • To nie obraż..
  • Ta szmata. TAK TA SZMATA. Próbuje zatruć mi życie. Jest niestabilna emocjonalnie i jest pierdolniętą cizią, która myśli, że jak przeleci pół Warszawy to może wszystko. Nigdy, ale to nigdy nie wybaczę Ci tego, że uwierzyłeś tej zdzirze, a nie mnie. Jest pierdoloną złodziejką, która ukradła moją prezentację na konferencje. Wmówiła wszystkim, że to ja jej ją ukradłam – i dlatego by teraz nie wyjść na idiotkę próbowała ukraść resztę mojej pracy, nad którą siedziałam od miesiąca. Wszyscy myśleliście, że przez ostatni tydzień, byłam u koleżanki z Krakowa. Tylko Olka i Dagmara wiedzą, że z wycieczenia, braku snu i nie jedzenia wylądowałam w szpitalu. Ale co Ciebie to może interesować! Przyjaźniliśmy się tyle lat. A Ty to tak pięknie spieprzyłeś. Niech Ci powie Twoja panienka jak pięknie mnie wczoraj ze schodów zrzuciła, a potem jak wyszłyśmy z gabinetu dziekana dźgnęła mnie nożem w udo, po czym siebie w brzuch. Powiedziała wszystkim, że to ja jej zrobiłam, prawda? Patrz na mnie jak do Ciebie mówię i chociaż raz nie zachowuj się jak skończony palant! - powiedziałam chwytając twarz Andrzeja i zmuszając go tym samym aby patrzył mi w oczy - Nie pochwaliła się, że wywalili mnie przez nią z uczelni? Pewnie, że nie. Bo to ona robi z siebie ofiarę, a ja jestem ta zła i Ty jej w to wierzysz. Przejrzyj na oczy! Albo z resztą rób co chcesz, dla mnie już nie istniejesz. - A Ty szmato – zwróciłam się w stronę Marleny – możesz sobie mnie zapisać na liście swoich największych wrogów. Nienawidzę Cię i obiecuję, że Cię zniszczę, za to że skłóciłaś mnie z moimi najlepszymi przyjaciółkami. Nie daruję Ci tego do końca życia. - powiedziałam i jakby nigdy nic zeszłam z taborecika, zdjęłam szpilki i poszłam na górę. Po kilku minutach do pokoju wszedł Wojtek. W środku aż buzowałam, nie chciałam nikogo widzieć.
  • Zostaw mnie – powiedziałam.
  • Uspokój się. - powiedział i chciał mnie objąć, ale się odsunęłam.
  • Czy Ty naprawdę nie rozumiesz co ja do Ciebie mówię? Mam Ci powiedzieć, żebyś się ode mnie odpierdolił, żebyś w końcu dał mi spokój? Odpierdol się ode mnie Włodarczyk, bo to też jest Twoja wina, to Ty mnie tutaj ściągnąłeś i to wszystko by się nie wydarzyło gdyby nie Ty. - krzyczałam. Na jego reakcje nie musiałam długo czekać. W przeciągu sekundy znikł z pola mojego widzenia. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wiem nawet, kiedy do pokoju weszła Ola z Agatą i przepraszając mnie, zaczęły mnie pocieszać.
***

Leżałyśmy w trójkę na łóżku. Było już dobrze po godzinie 15, gdy wyrzuty sumienia nie chciały dać mi spokoju. Wiedziałam, że przesadziłam. Musiałam zebrać resztę odwagi w sobie i pojechać go przeprosić. Oczywiście – nie będzie to proste, ale musiałam to zrobić.
  • Jadę do Bełchatowa. - powiedziałam, a dziewczyny popatrzyły na mnie pytająco.
  • Jadę z Tobą. - powiedziała Ola – Zostanę u Karola, a wy w końcu może się dogadacie.
Jak postanowiłyśmy, tak zrobiłyśmy. Ola z Agatą pomogły mi się przebrać, spakowały kilka moich ciuchów i lekarstwa. Gdy wieczorem dojechałyśmy do Bełchatowa, odstawiłam Olę zgodnie z planem pod mieszkanie środkowego. Obiecałam, że odezwę się rano, i że będę na siebie uważać. Stojąc pod blokiem Włodarczyka, cholernie się bałam jego reakcji. Bałam się, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać. W głowie miałam milion wersji tego co chciałam mu powiedzieć. Jednak kiedy stałam pod jego drzwiami cała odwaga mnie opuściła. Zapukałam w drzwi i czekałam na to co miało nadejść.
  • Czego chcesz? - zapytał, kiedy otworzył mi drzwi.
  • Porozmawiać.
  • Powiedziałaś co chciałaś, wracaj do Warszawy, nie będę robił z siebie dalej kretyna. - mówił opierając się o framugę drzwi. Widziałam w jego oczach ból, chciałam go przytulić, ale odepchnął mnie od siebie. Łzy gromadziły się w kącikach moich oczu, a on dalej patrzył na mnie z pogardą.
  • Daj mi wyjaśnić. Chcę przeprosić. Nie chciałam. - próbowałam sklecić porządne zdanie, ale ból i strach mieszały się ze sobą odbierając mi mowę.
  • Po co? Kazałaś mi się odpierdolić, więc wybacz, ale nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, słuchać Ciebie, a tym bardziej oglądać. - zatrzasnął mi drzwi przed twarzą, a ja czułam się jakbym straciła kogoś najważniejszego w życiu.
***

Siedziałam na ławce pod blokiem Włodarczyka i paliłam kolejnego z rzędu papierosa. Łzy mimowolnie spływały mi po policzkach, a ja nie miałam już siły kryć emocji. Czułam się źle. Postąpiłam źle. Byłam skończoną idiotką. Facet za mną latał, a ja go potraktowałam jak totalne gówno. Nie umiałam się uspokoić, w głowie słyszałam jego słowa. Był na mnie wściekły, nie chciał mnie widzieć. Wiedziałam, że zawaliłam na całej linii. Nie miałam odwagi wrócić tam i go jeszcze raz przeprosić. Moja cholerna duma nie pozwoliłaby mi na to. Nie pozwoliłaby mi na poniżenie się po raz kolejny. Przyciągnęłam nogi do siebie i przestałam się już hamować. Zaczęłam płakać tak jakbym straciła coś najważniejszego na świecie. Po chwili poczułam, że coś ciągnie moje nogi z powrotem na dół, a potem poczułam czyjąś brodę na swoich kolanach. Przed oczami widziałam twarz przyjmującego. Podał mi chusteczkę i kazał się ogarnąć. Kiedy w końcu przestałam płakać, usiadł obok mnie.
  • Powiem to tylko raz i co z tym zrobisz, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. - oznajmił. Chciałam mu powiedzieć, że jest mi przykro, ale nie dał mi nic powiedzieć. - Możesz mi dogryzać, możesz się wściekać, nie odbierać ode mnie telefonów i mieć te Twoje wyjątkowe humorki. Przeżyję to. Możesz udawać, że wszystko jest ok, kiedy tak nie będzie. Możesz mi wmawiać, że mnie nie lubisz pomimo, że Tobie też zaczęło zależeć. Przeżyję nawet Twoją znajomość z Maćkiem i innymi facetami, którzy na Ciebie lecą. Wybaczę Ci wszystko i przetrzymam wszystko bo to nie tylko seks. Nie mogę Ci nic obiecać, tak jak Ty nie jesteś w stanie obiecać nic mnie. Mogę za Tobą latać, starać się, przynosić Ci kwiaty i Cię rozpieszczać. Jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko wariatko, jeżeli tylko tego będziesz chciała. Aczkolwiek jeżeli chcesz, żebym naprawdę się od Ciebie odpierdolił, to powiedz to teraz. Wrócę do mieszkania i już nigdy nie będę Ci się narzucać. Zaoszczędzimy sobie niepotrzebnego bólu, gniewu i złości. Co tak na mnie patrzysz? Tak, mnie to też boli. Cholernie boli, że nie możemy się sobą cieszyć, że nie mogę Cię mieć, bo zawsze coś. Chcę Cię poznawać, chcę widzieć jak się śmiejesz. Jak jesteś szczęśliwa bo znowu coś Ci się udało. Chcę być przy Tobie, kiedy znów będziesz miała wszystkiego dość i będziesz chciała schować się przed światem. Tylko następnym razem, gdy karzesz mi zniknąć ze swojego życia, zniknę na dobre. - powiedział, a ja znów zaczęłam płakać. Przytulił mnie mocno do siebie i nie mówił nic.
  • Nie znikaj. - powiedziałam przytulając się jeszcze mocniej do niego. Otarł moje łzy i lekko pocałował mnie w usta.
  • Umów się ze mną – powiedział po chwili. Popatrzyłam na niego jak na kretyna. - Zgódź się, a zabiorę Cię na randkę, na jaką powinniśmy iść wtedy w Londynie. Na zwykłą zwyczajną pierwszą randkę, zacznijmy to wszystko tak jak powinniśmy to zacząć już dawno temu.
  • Nie. - odpowiedziałam i teraz to on patrzył na mnie jak na skończoną idiotkę.
***

Adnotacja 1. - w pokoju Winiarskiej są drzwi do łazienki. Winiarska ma swoją łazienkę, bo ma swoją łazienkę i już. Druga w zamyśle jest "na dole"

Adnotacja 2. - Tak się wydarzyło, że nikt nic nie widział nikt nic nie wie - patrz, afera z Marlenką.

Adnotacja 3. - Winiarska miała szczęście, że "nic poważnego" jej się nie stało.

Adnotacja 4. - "Pamiętnik" to różne cytaty, które w zamyśle Anka zbierała przez kilka lat.

Adnotacja 5. - "Wymarzony facet" był pisany 5 lat wcześniej. - będzie o tym mowa później.

Ja już nic nie mówię, nic nie piszę. Zostawiam to waszej ocenie.
Wiem, że nieźle zagmatwałam, że rozdział ciulowy itd. Ale taki ma być, bo tak gdzieś tam to sobie uroiłam.
Ściskam, W.


47 komentarzy:

  1. Tyle się działo, że wszystkie paznokcie obgryzłam.
    Mam ochotę zajebać tą laskę Wrony i wgl.
    Byle wszystko z Włodim jej się ułożyło, chodź jej ostatnia odpowiedź, znów zmyliła mnie z tropu.
    Czekam po prostu na kolejny.
    Tern rozdział świetny jak zawsze, chodź jest inny i wyjątkowy, ten pamiętnik jest extra! ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak mieszane uczucia do tego rozdziału, że aż trudno mi napisać jakiś sensowny komentarz. Podoba mi się, żeby nie było tylko napisałaś tą część tak, że co chwile czuło się skrajne emocje.
    Wiedziałam, że Marlena to wariatka ale nie aż tak. Zdecydowanie powinno się ją zamknąć w domu bez klamek, najlepiej z Wroną który najwyraźniej jest krewnym Goluma i cierpi na rozdwojenie jaźni. Takiego zachowania po Agacie się nie spodziewałam, trochę się na niej zawiodłam ale najwyraźniej się "nawróciła" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Winka też się trochę na niej zawiodła, ale później może będzie lepiej ;)
      hahhaha krewny Goluma - you made my day! :D

      Usuń
  3. Kocham Cię dziewczyno, a jednocześnie mam ochotę udusić !! :P Dawno nie taragły mną tak skrajne emocje, no może wczoraj, ale mniejsza z moim popapranym życiem :D Przypis do rozdziału świetny ! Wrona na początku oprzytomniał na chwilę, ale później został omamiony przez czyste zło. Marlena nie ma krzty człowieczeństwa o.O Ale rozbawiły mnie przezwiska Winki w stosunku do niej :D Maciek niech sobie da spokój, bo nie jest dla niej. Nie dziwi mnie postawa Wojtka, ale podziwiam, że jednak wyszedł. Nie ogarniam końcówki, ale mam nadzieję, że za niedługo to wyjaśnisz xD Pozdrawiam ;* PS. Zapraszam na IV, która powinna Cię zadowolić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zadawala mnie bo dalej nie wiem kogo Ty tam wkręcisz! :D
      Końcówka taka, a nie inna bo Wojtek ma coś na sumieniu - ale to w 10 :D

      Usuń
  4. mając świadomość, że za niedługo będziesz niedaleko mnie, mam ogromną ochotę przyjechać i coś Ci zrobić...! siedzę i kompletnie nie wiem co napisać.. emocje!
    Monolog Wojciecha... <3 a gdy przeczytałam "Kamil Kwasowski" przypomniałam sobie te wszystkie maile! To przeze mnie go tu wciągnęłaś, czyż nie? :p
    Ale spokojnie, nie zabiję Cię, bo kto będzie mi dalej pisał? :*

    OdpowiedzUsuń
  5. boże co za blog :o uwielbiam go ♥ mogę go czytać cały czas i się nie znudzi :) pisz, pisz i jeszcze raz pisz :) jezu nawet nie wiem co napisać hahahaah ŚWIETNY ! :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafilam na bloga przypadkowo i nie zaluje! Jest swietny ! Przycztalam wszystkie dotychczasowe rozdzialy i ZOSTAJE DO KONCA! Pisz szybko nastepny rozdzial !
    Mam nadzieje, ze juz wszystko bedzie donrze pomiedzy Anka, a Wojtkiem. Chociaz po ostatniej odpowiedzi Winiarskiej to juz nie wiem.
    Pozdrawiam i zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ja czekam aż trochę się u mnie uspokoi bym mogła z kolei przeczytać u Ciebie i być nabieżąć

      Usuń
  7. Postaram się nie klnąć, ale mi ulżyło. Ja już pisałam najstraszniejsze scenariusze a tu się w miarę dobrze skończyło. Moje tentno skoczyło bardzo wysoko, prze Ciebie. Wojtek jest cudown, a na cizie brak mi słów. Ja chce więcej, bo zwariuję!
    Nicolette
    www.odmienni-idealni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze czy źle jak skoczyło? :C

      Usuń
    2. Źle, bo miałam już w głowie nakczarniejszy scenariusz. Na szczęście wszystko się ułożyło. Kamień z serca...
      Nicolette
      www.odmienni-doskonali.blogspot.com

      Usuń
    3. Najczarniejszy scenariusz czyli jaki? :D

      Usuń
    4. Nie chcesz wiedzieć :D Ale był bardzk czarny!

      Usuń
    5. Spokojnie, chyba nikogo nie zabije! :D
      Ale będzie się działo!

      Usuń
  8. heh siedzę i nie wiem co myślę o tym rozdziel :D
    pieprzyć uczelnię, mam nadzieję że wszystko się uda wytłumaczyć.
    co do Wrony? ja pierdole co za palant :D (przepraszam xd)
    Marlenka to jest kuźwa szatan w kobiecym ciele. takich się powinno zabijać. nosz kurwa to nie ma racji bytu!!!! ( przepraszam po raz drugi)
    Wojtuś... hm. cieszę się, że w końcu się do wszystkiego przyznał. dobrze, że okazuje to co czuje i naprawdę +100 do zachowania :D
    a co do Winki. ta kobieta jest rozchwiana emocjonalnie :D do tego jej przezwiska w stosunku do Marleny... zastanawiałam się przez chwilę, czy to co czytam jest na pewno napisane po polsku.. :/ do tego jej przemowa. GENIALNA! super, że chciała go przeprosić. ale no kurde, serio? serio się z nim nie umówi? ktoś nią powinien potrząsnąć bo się dziewczynie w dupie przewraca!
    mimo to, jestem zadowolona :3
    życzę weny i proszę o jak najszybszą kontynuację :p
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy ale chciałam dodać szybko i tak jakoś no.. poprawię się!
      A Winiarska to dopiero będzie rozchwiana emocjonalnie, tak będzie rozchwiana, że Ty i Empty mnie chyba zabijecie :O

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. Nie no zabić to może nie :D
      Zapraszam na gorącą 5 :D
      http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/2015/04/rozdzia-5.html?m=1

      Usuń
    3. wieczorem postaram się w końcu przeczytać! :*

      Usuń
  9. Tosz ja zatluke ta Marlene. Wyciagnelabym za wlosy ta debilke. Jak ona mnie do szalu doprowadza. Normalnie noz mi sie w kieszeni otwiera xD Wrona. No szkoda slow. Ja bym mu jeszcze przypierdolila. A Wojtus. No ostatnimi czasy zaczelam go kochac xDD A Winiarska przypierdolic ci? Co ty odwalasz xDD normalnie w ciazy jestes? :p kochana super rozdzial i czekam na kolejny ;* dodaj jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahhaha jesteś szalona! dziękuję bardzo i czekam na nowy rozdział u Ciebie :*

      Usuń
  10. Nawet nie wiem co mam napisać, tyle emocji w tym rozdziale. Uwielbiam ciebie i twoje opowiadanie. Marlenę to chyba udusiłabym gołymi rękami. Czekam z wielką niecierpliwością na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest mieszkanie Winiarskiej, Agaty i Olki?:)) a tak poza tym bardzo fsjny rozdział :)) a ta Marlene to bym golymi rekami zabila xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie Winiarskiej, ale dziewczyny razem z nią tam mieszkają. Taka moja mała koncepcja :)

      Usuń
  12. Nie no, to wszystko mnie do grobu wpędzi. Poważnie!
    Pogmatwane to wszystki, ale byleby się ułożyło! Marlenka jezu, jak ja jej nie lubię! Nienawidzę! Do ust cisną mi się inne epitety, ale cóż miało być bez wulgaryzmów! Tak więc czekam na kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiam zagmatwaniem skoro jest takie słabe :<

      Usuń
  13. JEZU CAŁKIEM CIE PORYPAŁO
    Już chyba wiem dlaczego nigdy nie lubiłam imienia Marlena, ale niech to wszystko się ułoży,a oni niech pójdą na tą cholerną randkę! <3
    Dziękuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahhaha DZIĘKUJĘ! <3
      rozumiem, że " JEZU CAŁKIEM CIE PORYPAŁO" miało być komplementem? :D

      Usuń
  14. Hej, zostałaś nominowana do Liebster Award! :D Informacje znajdziesz tutaj --> http://iwannabeimmortal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś genialna! Wszystko nadrobiłam i jestem! Kocham twój blog. Winka musi być z Wojtkiem! :) Ja to czuję, że ona będzie!! :D Marlena to zwykła szmata, jak ty to ujęłaś...
    Tylko niech już to wszystko się ułoży!!! :D
    W wolnej chwili zapraszam do siebie na IV:
    http://milosc-o-smaku-siatkowki.blogspot.com/2015/04/rozdzia-iv.html#comment-form
    Pozdrawiam K. :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, po majówce jak się poluzuje to nadrobie wszystko :*

      Usuń
    2. Kiedy mogę się spodziewać kolejnego?

      Usuń
    3. myślę, że po majówce najpóźniej, a tym czasem zapraszam ->
      http://say-that-something.blogspot.com/

      Usuń
  16. Jak pies z kotem... albo i gorzej! A Wrona... co on sobie myśli?! Jeśli to "nie" Winki ma zwiastować ich kolejną kłótnię to chyba Cię zabiję :P jeden z lepszych blogów jakie wgl czytałam. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;)

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo taka jest Winka! :D
      Dziękuję bardzo za miłe słowa, fajnie wiedzieć, że komuś się te wypociny podobają!
      Dzięki, że jesteś :*

      Usuń
  17. Najlepszy! Uwielbiam tą historię, uwielbiam Wojtka, uwielbiam Winke, Cholera nie mogę się doczekać kolejnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy kolejny?bo nie.moge sie juz doczekac!

    OdpowiedzUsuń
  19. No halooo? Coś Ty tu zrobiła.. Jedyne co mogę powiedzieć to lubię, lubię, lubię! (Powiedziałabym kocham, ale liczę że jeszcze mnie czymś zaskoczysz) ♥
    Włodi mistrzu..♥

    Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać, za bardzo to przeżywam.

    Dawaj już kolejny, bo moja psychika może już nie wytrzymać.

    Luv, Zośka♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halo, halo!
      O matko cholernie mi miło, że ktoś polubił moje opowiadanie.
      Postaram się nie zawieźć, ale nic nie mogę obiecać.
      10 jest w etapie końcowym, ale jednak jeszcze nie do końca gotowa.
      Postaram się dodać jak najszybciej i wpadnę również do Ciebie.
      :*

      Usuń
  20. Cieszę się, że tutaj trafiłam.
    Opowiadanie nie jest takie samo jak inne. Jest wyjątkowe i mimo wszystko mam nadzieję, że Wojtek zdobędzie serce Winki :)

    _________________
    Przepraszam, źe kazałam tyle na siebie czekać:(
    ale zrozumcie 3 klasa gimnazjum egzaminy, bierzmowanie niestety nie byłam w stanie pogodzić tego wszystkie.
    Ale wracam i jestem pewna, że raz na tydzień uda mi się coś dla was napisać.
    Mam nadzieję, że dalej będziecie ze mną.
    oniewidzialnejmilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń